@entaroadun mam takie pytanie i nurtuje mnie ono od jakis 3-4 miesiecy od kiedy pierwszy raz łowiłem na rzece z dużym nurtem. O ile na jeziorze lub stawie, zarzucam wędkę i czekam na branie to na rzece gdzie jest duży nurt, spławik szybko ściąga mi do brzegu lub w jakieś chaszcze. Złapałem parę ryb ale musiałem średnio co 30-50 sekund wyjmować i zarzucać od nowa. Czy to normalne czy w czymś innym
@fakmak: To normalne, takie są uroki łapania na rzece. Kwestia wybrania odpowiedniego miejsca, możesz spróbować łowić w miejscu gdzie rzeka skręca, wtedy będzie Ci ściągać spławik w przeciwną stronę i nie będziesz musiał zarzucać ponownie. Lub poszukać innego gdzie nurt nieco zwalnia itp. :)
@jankes83: Tutaj nie pomogę, to zupełnie inna działka i mnie nie bardzo interesuję, Polecam natomiast dział surfcasting na forum splawik.com, tam jest dużo takich tematów :)
@iniekcja: Chorobę morską zazwyczaj mają osoby, które miewały też kiedyś chorobą lokomocyjną, wszystko zależy od naszego błędnika.
Czy przechodziłem? Powiem tak, byłem na takim rejsie, że wszyscy rzygali, łącznie z kapitanem i szyprem trzymającym się za pokładowy dzwon i nie wiem co było głośniejsze :) Po prostu jak trafisz na sztorm czy jakiś szkwał nagły, zrobi się duża fala to nie ma mocnych i największe morskie wygi zwracają.
2. Najwięcej kasy wydaje się na przynęty, chociaż pływając po Bałtyku (o ile kapitan kutra nie pływa za często na wraki), nie gubi się ich tyle. Dno naszego morza jest miękkie, toteż rzadko zdarzają się zaczepy. Inna sprawa jeżeli chodzi o wybrzeża Norwegii, tam dno jest skaliste i bardzo łatwo o zaczep bądź uszkodzenie przynęty (większość ryb łapie się z dna, opuszczając przynętę i podrygując
@Mulek05: 1. Z harpunem chciałbym kiedyś spróbować, ale do tego trzeba nauczyć się nurkowania. Wspaniałe połączenie!
2. Najgroźniejsza sytuacja była z orką. Nie zdarza się to często i myślę, że był to zwykły przypadek, bo ryby generalnie się boją czy te duże czy małe.
Rzecz się wydarzyła w Norwegii, jakieś 5 lat temu, na Lofotach.
Płynęliśmy dwoma kutrami, jednym moja załoga a drugim zaznajomieni Czesi. W Norwegii w Vestfjorden orki to
tez mi się marzą takie emocje... warunki są niby - bo mieszkam w Norwegii a nie ma kto mnie wprowadzić w świat wędkarstwa morskiego - teraz tylko słodkowodne.
Jakbyś się wybierał w moje rejony - skandynawia (i byłaby możliwość dołaczenia) to z przyjemnością.
@adulski: Norwegia jest dla mnie najlepszym miejscem i najmilej wspominam wypady tam. Począwszy od klimatu, ciszy, spokoju, mentalności ludzi, a skończywszy na niesamowitej przyrodzie i oczywiście połowach jak nigdzie na świecie.
Ostatnio byłem w okolicach Steigen, na małej wysepce, stamtąd pochodzi też zdjęcie widoczne na pokazywarce.
Nic nie stoi na przeszkodzie abyś zaczął, próbuj od łowienia z brzegu skoro jesteś już na miejscu. Nie złapiesz dużych okazów ale nauczysz się conieco,
Komentarze (40)
najlepsze
1. Zdjęcie pływającej blisko kutra orki:
http://imageshack.us/photo/my-images/7/116hx.jpg/
2. Wypatroszony już zębacz, rzadka do złapania ryba i ceniona jako trofeum.
http://imageshack.us/photo/my-images/411/ad212.jpg/
3. Takiego typu łodziami najczęściej pływam:
http://imageshack.us/photo/my-images/94/ad214.jpg/
2. Czy to prawda, że aby uniknąć choroby morskiej, trzeba patrzeć na horyzont, nie na wodę?
3. Jakie wędki i kołowrotki?:P
Czy przechodziłem? Powiem tak, byłem na takim rejsie, że wszyscy rzygali, łącznie z kapitanem i szyprem trzymającym się za pokładowy dzwon i nie wiem co było głośniejsze :) Po prostu jak trafisz na sztorm czy jakiś szkwał nagły, zrobi się duża fala to nie ma mocnych i największe morskie wygi zwracają.
2. Najlepiej to
- Bałtyku
- Adriatyku
2. Jaki podstawowy zestaw sprzętu kupić i ile to kosztuje?
3. Polecasz jakąś stronkę www/ książkę na ten temat?
4. Czy potrzebne są jakieś pozwolenia?
5. Czy zjadasz złowione ryby czy wypuszczasz? Wolno je sobie zabrać czy trzeba coś opłacić?
6. Co sądzisz o takich zorganizowanych wyprawach: tzn jest jakaś firma
1sze pytanie zostawię na koniec
2. Najwięcej kasy wydaje się na przynęty, chociaż pływając po Bałtyku (o ile kapitan kutra nie pływa za często na wraki), nie gubi się ich tyle. Dno naszego morza jest miękkie, toteż rzadko zdarzają się zaczepy. Inna sprawa jeżeli chodzi o wybrzeża Norwegii, tam dno jest skaliste i bardzo łatwo o zaczep bądź uszkodzenie przynęty (większość ryb łapie się z dna, opuszczając przynętę i podrygując
2. Najgroźniejsza sytuacja.
3. Najśmieszniejsza sytuacja.
2. Najgroźniejsza sytuacja była z orką. Nie zdarza się to często i myślę, że był to zwykły przypadek, bo ryby generalnie się boją czy te duże czy małe.
Rzecz się wydarzyła w Norwegii, jakieś 5 lat temu, na Lofotach.
Płynęliśmy dwoma kutrami, jednym moja załoga a drugim zaznajomieni Czesi. W Norwegii w Vestfjorden orki to
Jakbyś się wybierał w moje rejony - skandynawia (i byłaby możliwość dołaczenia) to z przyjemnością.
Ostatnio byłem w okolicach Steigen, na małej wysepce, stamtąd pochodzi też zdjęcie widoczne na pokazywarce.
Nic nie stoi na przeszkodzie abyś zaczął, próbuj od łowienia z brzegu skoro jesteś już na miejscu. Nie złapiesz dużych okazów ale nauczysz się conieco,