Witam, poszukuję materiałów z lat 1940-1948 związanych z wywózką na Syberię rodzin funkcjonariuszy publicznych II RP z okolic Augustowa (i nie tylko). Zależy mi zwłaszcza na wspomnieniach, fotografiach i innych pamiątkach jak zdjęcia dokumentów itp. Mamy już sporo materiałów, które planujemy udostępnić ale o tym zaraz.<br />
<br />
Na koniec tego roku, wraz z bliskimi, planujemy wydać wspomnienia naszej babci, która w wieku 13 lat, wraz z całą rodziną (oprócz ojca, który znalazł się na liście białoruskiej - był policjantem w Augustowie), została wywieziona na Syberię. Książka zostanie wydana na licencji Creative Commons. Oprócz tego uruchomimy stronę z materiałami dodatkowymi, jak wywiady, audiobook itp.<br />
<br />
Na zachętę fragment jeszcze nie gotowej książki dla was - czyli czym jest miłość dla Sowieckiego Konwojenta:<br />
<br />
<strong>Fragment z rozdziału „Droga na Wschód”</strong><br />
<br />
<em>Za Uralem oglądaliśmy syberyjskie wioski i miasteczka z przeważnie drewnianą zabudową, starą, czasami chylącą się ku ruinie. Zachwycały nas pięknie rzeźbione w ludowe motywy okiennice, szczyty domów i ganki niekiedy malowane na intensywny niebieski kolor. Wnosiły trochę jaśniejszych barw w szary, smutny krajobraz. Ludność również była nijaka, szara, smutna, przygaszona, szczególnie kobiety. Mijaliśmy takie większe miasta, jak: Saratow, Kujbyszew (obecnie Sanara), Ufa, Złotoust, Czelabińsk, Kurgan i Pietropawłowsk już w Kazachstanie, w północnej jego części.</em><br />
<br />
<em>Konwojenci, którzy przejęli transport chyba jeszcze przed Uralem, już nie pilnowali nas aż tak zawzięcie jak pierwsza zmiana. Byli pewni, że nikt im stąd nie ucieknnie. Aż do Pietropawłowska mieliśmy uciechę z jednego z nich z nich o imieniu Petro. Ukrainiec – wysoki, trochę niezdarny, a może nawet lekko niedorozwinięty. Lubił sobie pogadać i na postojach widząc dzieci w oknach, często zagadywał do nas. Pytaliśmy go niewinnie o różne sprawy. On cieszył się, kiedy potrafił odpowiedzieć i nawet chyba polubiliśmy się.</em><br />
<br />
<em>Zapytaliśmy raz, co to jest kombajn. Dosyć długo zastanawiał się, a potem ,zsunąwszy ręką czapkę na oczy, odpowiedział po ukraińsku: ce take żne, kose i mołote (coś takiego, co rżnie, kosi i młóci). Drugim razem było jeszcze ciekawiej. Na nasze pytanie, co to jest liubow’ (miłość), po dłuższym namyśle odpowiedział: lubow ce, ce, pieczena kartoszka (miłość to, to … pieczone kartofle). Zapewniał nas, że bardzo nas lubi, ale ostrzegał, żebyśmy nie próbowali uciekać, bo jak byłby rozkaz, to by do nas strzelał. Mieliśmy jeszcze jedną zabawę, kiedy w sąsiednim wagonie przed nami starsza kobieta, która chyba dostała jakiegoś pomieszania zmysłów, chrzciła na postojach konwojentów. Zawsze siedziała przy okienku z kubkiem wody pod ręką i kiedy zjawił się któryś z nich, wylewała wodę takiemu na głowę, wyciągniętą ręką robiła znak krzyża i wymawiała formułę: Ja ciebie chrzczę w Imię Ojca i Syna i Ducha i daję ci imię Jan, Piotr, Paweł i co jej tam podleciało. Baliśmy się, żeby sowieci nie zrobili jej krzywdy, ale oni uznali widocznie, że jest nienormalna i starali się omijać ten wagon z daleka.</em>
Komentarze (6)
najlepsze
http://bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/docmetadata?id=13778&from=&dirids=1&ver_id=&lp=5&QI=
http://bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/docmetadata?id=13950&from=&dirids=1&ver_id=&lp=6&QI=
http://bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/docmetadata?id=13870&from=&dirids=1&ver_id=&lp=7&QI=
http://bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/docmetadata?id=13672&from=&dirids=1&ver_id=&lp=9&QI=
http://bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/docmetadata?id=13673&from=&dirids=1&ver_id=&lp=10&QI=
http://bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/docmetadata?id=13951&from=&dirids=1&ver_id=&lp=11&QI=
http://bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/docmetadata?id=13869&from=&dirids=1&ver_id=&lp=12&QI=