Źródło:
//www.faz.net/aktuell/politik/ausland/polens-rolle-im-holocaust-die-wahrheit-schwarz-auf-weiss-11851564.html
Żródła cytatów:
//www.rp.pl/artykul/923078.html
//wyborcza.pl/1,86116,12284432,Bezsensowny_atak_prawicy_na_MSZ.html
Rola Polski w Holokauście
Prawda czarno na białym
10.08.2012
· Jedna z promowanych przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych historycznych publikacji sprowokowała kłótnię o rolę Polski w Holokauście. Polityczna prawica nie kryje oburzenia.
Szantażyści i donosiciele z jednej strony, ratownicy i bohaterowie z drugiej - od dawna obraz Polski podczas Holokaustu oscyluje pomiędzy tymi dwoma stereotypami. Historyczna publikacja wydana w języku angielskim, pod tytułem „Inferno of Choices“ (Piekło wyborów), którą polskie MSZ zarządzane przez Radosława Sikorskiego właśnie międzynarodowo promuje, rozbudziło w Warszawie nową dyskusję dotyczącą starego problemu.
Fakty są niezaprzeczalne. Polska, z Auschwitz i Treblinką na swoim terenie, była główną "areną" niemieckich mordów na Żydach. Z sześciu milionów polskich obywateli, którzy zginęli podczas II Wojny Światowej, połowa była Żydami, wobec czego reakcja ludności była bardzo różna. Polskie Państwo Podziemne powołało wprawdzie swoją organizację („Żegotę“) zajmującą się ratowaniem żydowskich obywateli, ale ukrywający się Żydzi byli często szantażowani i denuncjowani. Miejscami dochodziło nawet do polsko-niemieckich pogromów Żydów. „Piekło wyborów“, książka, którą poleca teraz polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, zajmuje się tym dylematem - i właśnie dlatego jest mocno atakowana przez polską prawicę.
Nie zamiatać "kanalii" pod dywan
Historyk Bogdan Musial przestrzega przed „pedagogiką wstydu (? - tłum.)“ , a jego kolega Zybertowicz uważa nawet, że cała sprawa "pachnie zdradą". Publicystyczną inicjatywę przejęła konserwatywna gazeta „Rzeczpospolita“. Polska dyplomacja, jak napisała gazeta, wraz z tą książką umacnia tylko obraz "polskich antysemitów". "Ale MSZ nie jest instytutem naukowym, który powinien prowadzić wielonurtowe badania historyczne, które każdy aspekt historii Rzeczpospolitej rozbierają na czynniki pierwsze. Jest raczej agencją PR, której zadaniem jest przekazanie światu prawdziwych i pozytywnych dla naszego kraju informacji. (...) Porażką naszej dyplomacji jest to, że na świecie symbolem osoby ratującej Żydów jest Niemiec Oskar Schindler, który przyjechał do Krakowa, by dorobić się w czasie wojny, a nie szefowa Żegoty Irena Sendlerowa, która z narażeniem życia przemyciła dwa i pół tysiąca dzieci z getta warszawskiego. (...) Dyplomacji historycznej powinniśmy uczyć się od Niemców. Konsekwentna kampania sprawiła, że nikt nie mówi dziś o niemieckich obozach zagłady. Stworzyli je bezpaństwowi naziści. Reżim hitlerowski został pokonany przez aliantów oraz... niemieckich antyfaszystów, którzy przecież chcieli zabić Hitlera."
Ministerstwo Spraw Zagranicznych broni książki argumentem, że książka wprawdzie nie ukrywa ciemnych stron stosunku Polaków do Holokaustu, ale jednocześnie pokazuje, że nawet do 300 000 Polaków uczestniczyło w pomocy Żydom, a 6000 z nich zostało odznaczonych przez izraelski instytut Yad Vashem jako „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata“ - więcej niż z jakiegokolwiek innego kraju. Na pomoc Ministerstwu przychodzi liberalna „Gazeta Wyborcza“: Nikt, pisze gazeta, nie uwierzy w obraz Polaków podczas II Wojny Światowej, przedstawiający Polaków jako „anielską zbiorowość czystych altruistów“. "Przypominajmy światu o naszych bohaterach - takich np. jak Irena Sendler, której biografię notabene mógłby wypromować MSZ - ale nie ukrywajmy także kanalii."
Pozostaje pytanie, dlaczego Ministerstwo właściwie podjęło to ryzyko, wspierając taką publikację i narażając się na atak. Odpowiedzią może być to, że Polska od lat była krytykowana przez Światowy Kongres Żydowski, ale także amerykański rząd, że nie rozstrzygnęła spraw dotyczących utraconych własności swoich obywateli (między innymi milionów Żydów) które stracili po 1939 roku. Rząd polski waha się, ponieważ projekt odszkodowań, z którego skorzystałoby również wiele Niemców, stoi w sprzeczności z kursem konsolidacyjnym (? -tłum.) premiera Donalda Tuska. Nie jest wykluczone, że Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski na tle wspomnianych ataków chce teraz przez takowe publikacje udowodnić, że Polska jest dzisiaj daleko od prymitywnego antysemityzmu, z którym można czasem łączyć kraj za granicą. W każdym razie odpiera amerykańskie zarzuty.