@gav: mój pierwszy, osobisty (czyt. nie pożyczony) , kupiony za własnoręcznie zarobione jedne z pierwszych w życiu pieniądze. Kochałem go bardziej niż ojca, matkę, ojczyznę, czy dziewczynę, która i tak niebawem odeszła. Z resztą i tak nie była mi już do niczego potrzebna - przestałem się myć, nie potrzebowałem jeść, a orgazmów dostarczało mi odpalanie własnoręcznie skleconych linijek w BASIC;)
Do dziś pamiętam te emocje, to walenie serca po wpisaniu
Też miałem takiego ZX Spectrum +. Rok 1985. Pierwsza gra z którą był dostarczony to Cagara wydana bodaj przez Dorling Kindersley. W naszej bibliotece publicznej odbywały się pokazy gdzie można było wymieniać się grami. np. Knight Lore, Tir na nog, Marsport itp. Potem kumple u mnie w klasie i szkole też takie Spektrumy pokupili. W całej szkole było nas może z 5-7 osób. Kopiowanie odbywało się całymi weekendami. Prawie każdą grę opisywaną
Pamiętam. I "kody do gier". Tylko był problem, żeby je wprowadzać (bo podany offset, albo sekwencja do wyszukania i zastąpienia, tyle, że nie miałem żadnego edytora do plików). No nie miałem, więc napisałem - "List copy" - to był magiczny program, który umożliwiał podgląd i edycję binarek, dodatkowo, co było zupełnie niespotykane na Atari - pozwalał na podzielenie pliku na kasecie na fragmenty i kilka innych bajerów. Nigdy nie
Ja jestem z obozu atari. Posiadałem 65XE (ciągle gdzieś tam posiadam w sumie. Nawet całe 2 egzemplarze). I to z cardridżem Turbo dzięki któremu na jednej kasecie mieściły się dziesiątki gier. Szaleństwo.
I ta nie pewność podczas wgrywania gier z kaset. Nikt się nie rusza, wszyscy na bezdechu, żeby nie wywaliło errora :D
Albo audycje w radiu: A teraz puścimy wam Robbo. piiiiiiisk.... szzzzzzz... z z z z z.... iiiiiiii... ;D
Komentarze (48)
najlepsze
Do dziś pamiętam te emocje, to walenie serca po wpisaniu
Pamiętam. I "kody do gier". Tylko był problem, żeby je wprowadzać (bo podany offset, albo sekwencja do wyszukania i zastąpienia, tyle, że nie miałem żadnego edytora do plików). No nie miałem, więc napisałem - "List copy" - to był magiczny program, który umożliwiał podgląd i edycję binarek, dodatkowo, co było zupełnie niespotykane na Atari - pozwalał na podzielenie pliku na kasecie na fragmenty i kilka innych bajerów. Nigdy nie
http://atarionline.pl/v01/index.php?subaction=showfull&id=1234027498&archive=&start_from=0&ucat=8&ct=biblioteka#zin=Bajtek__rok=Wszystkie
I ta nie pewność podczas wgrywania gier z kaset. Nikt się nie rusza, wszyscy na bezdechu, żeby nie wywaliło errora :D
Albo audycje w radiu: A teraz puścimy wam Robbo. piiiiiiisk.... szzzzzzz... z z z z z.... iiiiiiii... ;D
To