Laptop przywłaszczony przez serwis.<br />
<br />
Witajcie. Myślałem, że nigdy nie będę zmuszony wylewać żali i prosić o pomoc na wykopie, ale sytuacja w której się znalazłem mnie do tego zmusiła. Zacznę od początku.<br />
<br />
Jestem (a może byłem) posiadaczem laptopa HP 17'', który to po paru latach użytkowania zaczął wariować. Artefakty, problemy ze startem, wyłączenia komputera podczas pracy. Są to typowe objawy "odklejenia się" chipsetu karty graficznej od płyty. <br />
<br />
Zaniosłem laptop do serwisu w moim mieście, którego wyszukałem poprzez wyszukiwarkę internetową (poprzednio skontaktowałem się poprzez telefon i GG i wymieniłem spostrzeżenia dotyczące laptopa z serwisantem, potwierdził moje przypuszczenia) w celu przeprowadzenia reballingu (serwis reklamuje się w sieci właśnie tego typu usługami).<br />
Umówiłem się na zdanie laptopa 16.01, laptop miał być gotowy tydzień później (naprawa w środę, testowanie i zwrot w następny poniedziałek - 23.01). Otrzymałem potwierdzenie zdania sprzętu i cierpliwie czekałem.<br />
<br />
Później robi się nieciekawie - ponoć reballing nie wystarczył i trzeba coś jeszcze zrobić/wymienić. Co tydzień dostawałem informację o opóźnieniach, o wyjazdach serwisanta, o imieninach jego syna, o kolejnych częściach zza granicy.<br />
<br />
Jakiś czas temu kontakt się urwał, co najlepsze raz udało mi się dodzwonić do tego serwisu z innego niż mój telefonu.<br />
<br />
Byłem u rzecznika, przekierował mnie do inspekcji handlowej. Inspekcji udało się dodzwonić do serwisanta, który zobowiązał się oddać mi naprawiony sprzęt w weekend. Serwisant przyjechał do mnie osobiście w poniedziałek. Chciał zostawić sprzęt bo ponoć się spieszył. Ja nie dałem za wygraną i zaprosiłem go do domu, aby zaprezentował sprzęt. Okazało się, że mój laptop został całkowicie uszkodzony - uruchamiał się tylko na zasilaczu, nie pokazując kompletnie obrazu, na baterii nie ruszył. Nie reagował na przytrzymywanie przycisku wyłączania (sprawny laptop po kilku sekundach się wyłącza). Serwisant stwierdził, że rano wszystko było OK, w co kompletnie nie wierzę. Obiecał sprowadzić nową część (chyba grafikę) i w ramach przeprosin policzyć cenę netto i bez robocizny. Okazało się, że to tylko puste słowa, kontakt ponownie się urwał (do dzisiaj brak kontaktu).<br />
<br />
Poinformowałem o całej sytuacji inspekcję, która wysnuła pismo o mediację, którego od nie odebrał.<br />
<br />
Podsumowując minęło grubo ponad dwa miesiące a ja nadal nie mam swojego laptopa, ani kontaktu z serwisantem. Wydaje mi się, że serwis zamiast naprawić, całkowicie uszkodził mojego laptopa. Czuję się okradziony i oszukany.<br />
<br />
Podpowiedzcie proszę w jaki sposób mogę działać, aby odzyskać co moje.<br />
Oczywiście jest to zarejestrowana firma (mam regon, nip, potwierdzenie zdania sprzętu).
Komentarze (139)
najlepsze
@Feanir:
Prawdopodobnie problemy z mostkiem południowym (oczywiście jeśli laptop jest na platformie Intel), w wersji optymistycznej zimne luty, lecz znając życie zapewne padający most północny - do wymiany. Sam tego nie zrobisz, musisz oddać do serwisu.
Lub sprawa banalna - problem softwareowy, lecz to też jest wersja optymistyczna, mało prawdopodobna.
Raz, że by się nie posypał tak jak plastiki od HP a co za tym idzie nie odwiedzał byś serwisu.
Dwa, mając dobry serwis przyjechał by koleś do Twojego domu, wymienił cześć laptopa albo cały laptop i koniec.
@4r73k: to nie usterka produkcyjna HP, tylko odwalony kicz N-vidii i troska unii europejskiej o Twoje zrowie, w wyniku czego nastapil zakaz uzywania spoiw zawierajacych olow.
@bns: IBM przepadl w rekach chinczykow i sa tego skutki - nigdy LENOVO :>