Największym przegranym w branży filmowej, jeśli chodzi o doszukiwanie się kopiowania z innych źródeł, wydaje się być przebój roku 1999 - "Matrix". Najpierw gliwickie wydawnictwo zarzuca braciom Wachowskim czerpanie pomysłów z "Anioła Przemocy" A. Wiśniewskiego, później brat pisarza - o korzystanie z utworu "Robot". Wydaje się jednak wątpliwe, by Wachowscy mieli kiedykolwiek możliwość przeczytania któregokolwiek z utworów. Zarzuty stawiane są również przez scenarzystów: M. Simpkin autor fabuły o romansie premiera z gosposią - "Sweeping No. 10" posądza twórców filmu "To właśnie miłość" o rzekome wykorzystanie napisanego przez niego tekstu. Zdaniem pozwanej wytwórni reżyser filmu R. Curtis od kilkudziesięciu lat nosił się z zamiarem nakręcenia filmu i fabułę wymyślił sam. Protest ze strony autora scenariusza "Cud purymowy" M. Karpińskiego pojawia się w odniesieniu do filmu "Alles auf Zucker".
Kością niezgody okazuje się główny wątek - historia antysemity, który otrzyma spadek po wuju Żydzie jeśli przejdzie na judaizm. Twórcy niemieckiej produkcji są zdania, że ich historia została wymyślona wcześniej. R. McIlhinney, scenarzysta z Pensylwanii, zarzuca M. Shyamalanowi, że do nakręcenia filmu "Znaki" wykorzystał jego nigdzie nieopublikowany (sic!) scenariusz "Lord of the Barrens". "Wyspa" w reżyserii M. Baya została oskarżona o wykorzystanie 90 elementów (np. motywu tajemniczej wyspy zamieszkiwanej przez klony) z horroru R. Ficesona "The Clonus Horror" mającego premierę w 1979 roku - sąd federalny uznał, że to wystarczający powód by rozpatrzyć znamiona plagiatu. Przeciwnego zdania był sąd w Niemczech, który rozpatrywał sprawę "Pojutrze" kontra "Polad Day 9".
Amerykanin Ubaldo di Benedetto zarzucił wytwórni czerpanie z jego pomysłów zamieszczonych w książce z 1993 wydanej pod pseudonimem Kyle Donner. W rzeczywistości tłem i inspiracją do filmu była książka A.Bella i W. Striebera "The Coming Global Superstorm", a o książce U. di Benedetto R. Emmerich podobno nigdy nie słyszał. Reżyserzy, scenarzyści, pisarze nie zawsze sami dopatrują się rzekomych plagiatów, często pomagają im w tym dziennikarze i fani. Tak właśnie było w przypadku thrillera "Osada", w którym miłośnicy M. Haddix zauważyli wiele podobieństw do... książki dla dzieci "Running Out of Time", a wydawnictwo twierdzi wręcz, że fabuła utworów niemal się pokrywa. Nie trudno przypomnieć sobie tutaj inne filmy, których tematyka dotyczy ukrytych przed światem małych miasteczek: na przykład: "Zaginiona kolonia" (zamiast mitycznych stworów - jak miało to miejsce w "Osadzie" - pojawiają się mityczne duchy), "Braterstwo wilków" (z tajemniczymi bestiami), "Mgła" (w małym miasteczku straszą potwory z innego wymiaru) czy "Populacja 436" (co prawda nic w filmie nie straszy, lecz utrzymany jest w konwencji położonej gdzieś na uboczu wioski).
Oskarżenia pojawiają się również ze strony widzów, którzy uważają, że sfilmowana historia... opowiada o ich życiu. Tak było w przypadku wytwórni "Century Fox", której R. Hughes (siedzący w więzieniu w latach 60. XX wieku za zbrodnię, której nie popełnił) wraz ze swoim bratem D. Hughesem (pomagał mu w ucieczce) zarzucają, że głośny ostatnimi czasy serial "Prison Break" został oparty na ich przeżyciach. W serialu dopatrują się już tylko 30 podobnych elementów. Podobno w 2001 roku wytwórnia odrzuciła spisaną i dostarczoną przez Hughesów historię. Bracia obawiają się, że gdyby teraz chcieli opowiedzieć swój przypadek - sami mogliby zostać oskarżeni o plagiat. Polskie sądy również mają czasami ciężki orzech do zgryzienia.
W 2003 roku sąd w Krakowie rozpatrywał sprawę naruszenia praw autorskich przez jedną z rozgłośni, która w swojej reklamie użyła słów z filmu "Seksmisja": "Ciemność. Widzę ciemność. Ciemność widzę". Sąd uznał, że wyrażenie to nie jest utworem podlegającym ochronie, a częścią scenariusza. Było to po myśli stacji, według której ten "związek frazeologiczny nie może być uważany za utwór (...), ponieważ jest figurą stylistyczną - oksymoronem", zaś samo sformułowanie występowało już wcześniej ("Raj utracony" J. Miltona, "Państwo Boże" św. Augustyna, "Ballada czarno-biała" J. Kaczmarskiego).
H. Zimmer - wielokrotnie nominowany do Oskara kompozytor muzyki filmowej - został pozwany przez fundację imienia G. Holsta. Chodziło o kompozycję do filmu "Gladiator", która przypominała skomponowany kilkadziesiąt lat wcześniej utwór "Planet Suite". H. Zimmer przyznał się do wzorawania na wskazanym utworze, ale również do czerpania z dzieł R. Wagnera. W trakcie dyskusji ironizował, że gdy inspirował się G. Holstem, tak naprawdę miał na myśli V. Williamsa. Dziwne by było, gdyby w twórczości tak wybitnego znawcy muzyki poważnej nie pojawiały się nawiązania do klasyki. Problem jednak w tym, że ochrona autorskich praw majątkowych do twórczości G. Holsta obowiązywała jeszcze 4 lata i niecały miesiąc po premierze "Gladiatora" - sprawa nie miałaby miejsca, gdyby film pojawił się w kinach później.
Wtedy właściciele praw autorskich nie mieli by żadnych podstaw do oskarżeń. W praktyce o decyzji czy kompozycja jest plagiatem czy tylko inspiracją decyduje sąd, do którego trafia wiele podobnych spraw. W Belgii na przykład zakazno emisji singla z utworem Madonny "Frozen", ponieważ uznano, że jest odwzorowaniem dzieła belgijskiego kompozytora S. Acquaviva - "Ma Vie Fout L'camp". Po stronie pozwanego opowiedział się natomiast sąd w Londynie, gdy rozpatrywał sprawę rzekomego plagiatu książki D. Browna "Kod da Vinci". Bynajmniej nie chodziło tu o naruszenie dobrego imienia wielkiego wynalazcy Leonarda, ale o podobieństwo książki do dzieła "Święty Graal, święta Krew" M. Baigenta i R. Leigha.
Sąd orzekł iż, "między książkami istnieje podobieństwo, ale nie wystarczające, by skazać autora". Autor "Aniołów i demonów" podkreślił, że pisarz "ma prawo korzystania z innych dzieł". W przeciwieństwie do filmu, muzyki czy prozy, gdzie nie trudno znaleźć odniesienia do innych dzieł, najmniej problemów pojawia się w przypadku poezji. Może dlatego, że - jak pisał E. Zegadłowicz - jest "pla... pla... plagiatem myśli".
Podejrzenia popełnienia plagiatu zdarzają się również w świecie polityki. W marcu 2006 roku "Washington Times" podał - powołując się na ekspertyzy C. Gaddiego i I. Danchenki - iż praca doktorska autorstwa rosyjskiego prezydenta zawiera znamiona plagiatu. Pracownicy amerykańskiego "Brookings Institution" ustalili, że w obronionej pracy naukowej - "Planowanie strategiczne zasobów regionalnych w warunkach tworzenia stosunków rynkowych" - W. Putin przepisał słowo w słowo fragmenty książki "Planowanie strategiczne i polityka" W. R.Kinga oraz D. I. Clelanda. Co prawda autor wspomniał w bibliografii o źródle, lecz przepisanych fragmentów (16 z 20 najważniejszych stron doktoratu) nie podał jako cytaty, co zdaniem C. Gaddiego "sprowadza się do plagiatu". Polska, rok 2001: reporterka radiowej "Trójki" przy słuchaniu starych nagrań odkryła podobieństwo hymnu wyborczego "Samoobrony" - "Ten kraj jest nasz i wasz" do hitu sopockiego festiwalu z 1978 r. V. Neckařa - "Ten chleb jest twój i mój".
Problem nie dotyczył jedynie podobnie brzmiącego tytułu, ale również melodii autorstwa J. Brabeca. Choć zgodnie z prawem utwór można przerobić jedynie za zgodą jego twórcy, hymn partii był wykonywany bez żadnych pozwoleń, a jego wykonawca - P. Kobyliński tłumaczył, że autorem słów jest przecież "pan Andrzej z Podlasia". Zdziwiony podobieństwem był również lider partii A. Lepper, który stwierdził: "Jeżeli jest to plagiat to my po prostu przestaniemy go używać". Oskarżenia o kradzież pomysłów zdarzają się również w sejmie. W 1999 roku poseł SLD B. Lewandowski zarzucił posłankom Samoobrony - M. Zbyrowskiej i W. Łyżwińskiej, iż te skopiowały fragmenty jego interpelacji poselskich z poprzedniej kadencji sejmu. Podobna sytuacja miała miejsce rok później kiedy SLD oskarżyło o plagiat rząd AWS, ponieważ ten... "skopiował ich pomysły dotyczące wprowadzenia zakazu eksmisji na bruk.
z artykułu
//interia360.pl/artykul/wynalazca-kola-pilnie-poszukiwany,4808