Herbatka z Hitlerem, toast z Mussolinim, czyli dzieje Michała I
Król Rumunii musiał pić herbatkę z Hitlerem, wznosić toast z Mussolinim. Jednak gdy nadarzyła się okazja, zerwał sojusz Rumunii z nazistami i uratował życie tysięcy oraz honor kraju - pisze Michael Binyon
R.....u z- #
- #
- #
- #
- #
- 15
Komentarze (15)
najlepsze
Warto pamietac, ze mielismy wtedy wspólną granicę. Przez ten krótki odcinek przedostały się polskie władze w '39
Jednego tylko nie doceniłem, jak pewnie większość Polaków. Natury ludzkiej, a ściślej samej natury zła tkwiącego w ludziach. Pierwotnego zła, które popycha ludzi w kierunku krzywdzenia, niewolenia i dominowania innych. Któż był taki zły w tym czasie? Naturalnie, polsko-sowiecko-ubecki okupant. Piszę w liczbie pojedynczej, ale nie można zapominać, że były to setki tysięcy ludzi, kto wie, czy nawet nie miliony. Trybyki ogromnego, przerośniętego, wręcz zmutowanego aparatu władzy totalitarnej. Przecież to nie tylko pierwszy sekretarz. To nie tylko ścisłe kierownictwo partii czy służb specjalnych. To tysiące urzędów. Ba - w zasadzie każda firma która istniała w tym czasie była tzw. zakładem pracy - czyli kolejną komórką komunistycznego aparatu władzy.
Ilość ludzi zaangażowanych w ten "proceder" była gigantyczna. I teraz wyobraźcie sobie tą komplenie nieprawdopodobną i bezprecedensową zmianę na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Jak nagle ci wszyscy ludzie, których mogły być nawet miliony - mogli stracić nagle swoją całą władzę, znaczenie i przywileje? Ludzie nawykli do wydawania rozkazów i poleceń. Ludzie nawykli do okazywanego im strachu. Ludzie nawykli do brania łapówek i błagalnej postawy całej reszty rządzonych niewolników. Nagle - oni wszyscy - tak po prostu powiedzieli "pas"? Nagle zrezygnowali?
To
A zwróć uwagę na jeszcze jedno - w demokracji odpowiedzialność nie istnieje. Za cokolwiek. Nie chodzi nawet o to, że ludzie się nie poczuwają. Chodzi o to, że faktycznie nikt nie jest odpowiedzialny za cokolwiek. Dokładnie tak to działa, jak eksperyment z socjalizmem na uczelni. Nasz cały parlament, premier, prezydent - wszyscy mogą zrzucić winę za swoje rządzenie na swoich wyborców. I będą mieli rację. Mało tego, mogą zrzucać winę na opozycję. I znów często będą mieli rację. Każdy jeden będzie mówił, że on chciał dobrze, ale nie jest sam i musiał się dostosować. I taka jest prawda - nikt sam nie rządzi.
Monarcha jaki by nie był, zły czy dobry - nie ważne nawet, czy sam poczuwa się do odpowiedzialności za własne decyzje - praktycznie jest osobą logicznie odpowiedzialną za rządzenie. Odpowiada przed swoim sumieniem, odpowiada przed swoim krajem, odpowiada przed historią. Nie sądzisz, że daje to pewną motywację, żeby rządzić dobrze? Dalej - monarcha ma wszystko. Nie istnieją dla niego osobiste problemy materialne. Nie ma ich. Zobacz sobie taką np królową angielską. Ma tyle szmalu, że w razie czego mogłaby ratować brytyjską gospodarkę z prywatnej kieszeni. Tyle że akurat Brytolom kasy nie zabraknie przez najbliższych 200 lat. Ale ona jest złym przykładem. Nie