Wpis z mikrobloga

#redaktor Reżyser, handlował żelem do włosów, siedział w więzieniu

"Pakował polski żel do włosów w zachodnie opakowania", i na kilka miesięcy skutecznie, z powodzeniem "wykasował wszystkich polskich producentów". Później miał czas w życiorysie niezbyt dla siebie miły, skoro dziś mówi o tym niechętnie, choć przyznaje "kryminał mi się należał".

Tygodnik "Wprost" stał się głośny w ostatnich dniach, za sprawą publikacji taśm z prywatnych rozmów polityków. Ujawnił – jak zapowiada - część nagrań z rozmowami, m.in. szefów MSW i MSZ, prezesa NBP i byłego ministra transportu. Taśmy wywołały już oburzenie opinii publicznej i zatrzęsły sceną polityczną. Służby specjalne szukają inspiratorów nagrywania rozmów i nośników.

Gdy pewnego dnia funkcjonariusze ABW weszli do redakcji "Wprost", aby zabezpieczyć nośniki nagrań, redaktor naczelny Sylwester Latkowski okazał się twardym "bojownikiem o wolność słowa". - Kim był i co robił, zanim został redaktorem naczelnym tygodnika? – zastanawiają się różne gazety.

Reżyser, skrawanie, szkoła i żel do włosów

O sobie pisze, że jest reżyserem, scenarzystą, dziennikarzem oraz producentem filmów i wydawnictw fonograficznych. Na oficjalnej stronie Latkowskiego znajduje się lista nakręconych przez niego filmów dokumentalnych. Są tam m.in. słynni "Blokersi", pierwszy film o polskim środowisku hiphopowym, czy kontrowersyjne "Zabić Papałę" i "Pedofile". Dziennikarz jest też autorem kilku głośnych książek reportażowych, w których przedstawiał m.in. kulisy sprawy morderstwa Krzysztofa Olewnika i generała Marka Papały, czy traktujących o polskiej mafii – informuje jeden z portali.

Autor strony nie podaje, co robił, zanim zajął się na dobre pracą dziennikarską. Wiadomo, że uciekał przed wojskiem, trafił do Wojskowych Zakładów Lotniczych na obróbkę skrawaniem, ale zamienił tę profesję na... pracę w szkole. Był nauczycielem polskiego i fizyki, choć - jak mówił w rozmowie z "Playboyem" - na początku nie miał do tego zawodu uprawnień. "Wtedy wystarczyło mieć maturę, żeby uczyć" - powiedział. Braki nadrobił w studium nauczycielskim, w okresie pracy w szkole.

"Kryminał mi się należał"

W burzliwym 1989 roku brał udział w założeniu pierwszego Komitetu Obywatelskiego w ówczesnym województwie elbląskim. Wtedy, z ramienia Komitetu Obywatelskiego w wyborach do Senatu, startował Jarosław Kaczyński. Sylwester Latkowski (rocznik 1966 z Elbląga) prowadził wówczas kampanię wyborczą Porozumienia Centrum, pierwszej partii politycznej braci Kaczyńskich, o czym w 2008 roku pisał "Press", w obszernym materiale na temat działalności Sylwestra Latkowskiego.

W 1989 roku, tuż po przemianach ustrojowych w Polsce, zajął się handlem - "pakował polski żel do włosów w zachodnie opakowania", i na kilka miesięcy skutecznie i z powodzeniem "wykasował wszystkich polskich producentów". Później miał czas w życiorysie, zapewne niezbyt dla siebie miły, skoro dziś mówi o tym niechętnie.

"Byłem prezesem jednej z pierwszych firm brokerskich. Z ludźmi, którzy są przy władzy, brałem udział w próbie korumpowania tego kraju, czyli robieniu interesów na koszt państwa. W końcu się wkurzyłem, bo nie mam ich natury i nie mogłem robić tego dalej. Uniemożliwiłem im skok na kasę. Upomniałem się o zainwestowane pieniądze. Zbuntowałem się" - powiedział dla "Playboya".

"Wpadł, gdyż robił interesy z politykami"

Niestety, wpadł - jak twierdził - gdyż robił interesy z politykami. Równocześnie przyznał, że "wrobiono go" i "siedział za niewinność, ale i tak mu się należało", o czym czytamy w serwisie http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16188800,Bronil_komputera__siedzial_w_wiezieniu__sprzedawal.html. "Gazeta Wyborcza", powołując się na ustalenia prokuratury, podała, że Latkowski "brał udział w sprowadzeniu do Polski wynajętych na Litwie egzekutorów i zlecił im pobicie dłużnika".

W końcu lat dziewięćdziesiątych XX wieku, Sylwester Latkowski został skazany przez sąd w prawomocnym wyroku, na karę 2 lat i 3 miesięcy pozbawienia wolności, za "wymuszenia rozbójnicze", i spędził w więzieniu 17 miesięcy.

Reżyser wspomina pobyt kilkunastu miesięcy w więzieniu dwojako: w "Empik TV" mówił, że "odsiadka z mordercami była fajna", innym razem, że pobyt w więzieniu skutkuje "zadrą i upokorzeniem". Bez względu na to jak ocenia pobyt w więzieniu, zaszła nim wtedy poważna zmiana w życiu. Nawiązał, bowiem znajomość z rugbystą Jakubem Szymańskim, trenerem drużyny Arki Gdynia, i odtąd rozpoczęła się przygoda Latkowskiego z filmem. W 2000 roku zrealizował film "To my, rugbyści".

Dziadek z Wehrmachtu "Konfrontacje" w TVP2

Podczas współpracy reżyserskiej z redakcją filmów dokumentalnych Telewizji Polskiej, otrzymał zadanie utworzenia programu "Konfrontacje" w TVP2. I w TVP właśnie rozpoczęła się głośna sprawa "dziadka z Wehrmachtu". Polityk Jacek Kurski z PiS przyniósł do studia materiał, który nie został przyjęty przez "Fakty" TVN, a miał wskazywać, że Donald Tusk kłamie przed społeczeństwem na temat swojej rodziny.

Pojawiało się coraz więcej kontrowersji w programie "Konfrontacje" w TVP2. Środowisko dziennikarskie stopniowo odwracało się od reżysera i dziennikarza Latkowskiego. Traktowano go przede wszystkim, jako dziennikarza niemerytorycznego, który "opiera swoje wnioski na oskarżeniach i insynuacjach".

"Tak wyglądało prawie każde wydanie 'Konfrontacji': oskarżenia, dużo insynuacji, mało dowodów. Dochodziło do tego, że Latkowski zapowiadał wielką konfrontację przeciwników, ale ci często nie godzili się na występ, więc on sam opowiadał, kogo to niby miał gościć, ale nie wyszło" - pisał "Press", cytuje gazeta.pl. "Konfrontacje" w TVP2, zniknęły z anteny w 2006 roku, gdy prezesem TVP został Bronisław Wildstein.

Następnego roku w sierpnia, w mieszkaniu reżysera i dziennikarza, zatrzymany został ówczesny szef MSWiA w rządzie PiS, Janusz Kaczmarek. Agenci ABW zatrzymali ministra pod zarzutem "utrudniania śledztwa i składania fałszywych zeznań". Janusz Kaczmarek miał spędzić noc w domu Latkowskiego, w momencie, kiedy razem z redaktorem Piotrem Pytlakowskim z "Polityki", przygotowywali materiał na temat "domniemanego inwigilowania dziennikarzy".

Kampania: "Nie ma świętych krów"

W 2010 roku podjął pracę w tygodniku "Wprost". Początkowo był dziennikarzem działu społecznego, w rok później został szefem newsroomu serwisów internetowych, aby w 2013 roku zostać redaktorem naczelnym gazety.

W tak zwanym międzyczasie, tworzył filmy i książki. Wszedł też w rynek muzyczny? Nie wiadomo jacy wykonawcy muzyki korzystali z jego usług. Wydawca Latkowski uważa, że jego znane nazwisko, przyciąga krytyków i pod żadnym pozorem nie zamierza działać na niekorzyść wykonawców. "Chłopcy kierują się prywatnym stosunkiem do Latkowskiego a nie tym, jaka dobra jest płyta. Nie ma sensu o tym mówić, chwalić się" - powiedział o krytykach muzycznych w "Playboyu".

Objęcie kierowniczych sterów we "Wprost", przyniosło skutki mocno reklamowaną zmianą polityki redakcyjnej, gdy w mediach i outdoorze pojawiła się kampania: "Nie ma świętych krów". "Pod kierownictwem Sylwestra Latkowskiego tytuł nabrał wyrazistości i jest obecnie jedynym polskim tygodnikiem, w którym funkcjonuje dział śledczy. Publikacje tygodnika WPROST, coraz częściej są przedmiotem debaty publicznej i źródłem publikacji, w innych mediach. Hasło: Nie ma świętych krów, to swoiste credo redakcji, którą kieruje Latkowski" - chwaliło się wydawnictwo gazety.

Stanisław Cybruch

Na zdjęciu - Piotr Pytlakowski (z lewej) i Sylwester Latkowski (z prawej) - na Targach Książki podpisują swoją książkę, CC BY-SA 3.0, Foto: Plogi.
stanislaw-cybruch - #redaktor Reżyser, handlował żelem do włosów, siedział w więzieni...

źródło: comment_RhbUYG3nJZW4PwES1GlcgLLfut1a4oGY.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz