Wpis z mikrobloga

ROZPOCZYNAM ZABAWĘ! OPISZ SWÓJ NAJGORSZY PONIEDZIAŁEK!

Zacznę od swojego.

Wychodzę z łóżka po nieprzespanej z bólu dupy nocy i idę o własnych siłach na SOR. Wszystko elegancko, zapisują, każą czekać. Mija 1,5 h - normalka, przychodzi koleś i prosi o pokazanie pośladków. Pokazuję. Patrzy sobie patrzy, lekko rozchyla i nagle jebs! Łapsko po łokieć wpieprzone w mój jeszcze do niedawna ciasny jak po praniu tyłeczek i sobie gmera, a ja się drę na cały szpital, jakby mnie trucizna od środka wypalała.

- Pana to boli? Proszę się rozluźnić. - gada i patrzy na mnie sadystycznym wzrokiem. No trudno - myślę sobie. Zacisnę zęby i przetrzymam, bo wszakże o zdrowie chodzi. Badanie minęło, kolo gada, że musi wezwać chirurga do tego. Zrobili mi badania krwi, kazali czekać. Mija 3,5 h, tup tup tup. Przychodzi chirurg i prosi o rozchylenie pośladków. No niestety, co zrobić - już wiem, co się święci i następny mądraliński chwilę później rzuca do mnie mądre teksty o tym, bym rozluźnił mięśnie.

- To ropień. - oznajmia pewnie chirurg, chociaż śmiało stwierdza, że go nie wyczuł, bo tym dogłębnym szukaniu. Kierują mnie na oddział, nagle tup tup tup, przychodzi trzeci chirurg, majty w dół i znowu ostra jazda aż po łokcie. No i dupa, ropień ewidentnie jest, ale nie wyczuwają. Wychodzi na to, że zostałem trzy razy zgwałcony analnie nadaremno.

Wysyłają do sali, każą przygotować się do operacji. Nagle wpada chirurg z archimedesowskim okrzykiem i oznajmia, bym poszedł z nim na usg dupy. Koleś lekko tylko rozszerzył mi poślady i nagle bam! Puka w monitorek i każe patrzeć jaki #!$%@? zaropiały. Wredny do tego, bo na samym dnie dupska się schował. No rzeczywiście - nie było można tego zrobić przed drugim bądź chociażby trzecim gmeraniem łapską w dupsku. Ale kiwam grzecznie głową i mówię lekarzowi, że jestem dumny ze swego potomka.

Potem dzień potoczył się szybko, mijają dwie godzinki i już mnie pod znieczulenie ogólne dają. Ale co robią panowie chirurgowie? Dobrze nie czekają, aż sobie odpłynę, tylko już hytysz pakują się w trójkę z łapami i tylko anestezjolożka ratuje mnie przed czwartym gwałtem.

Poniedziałek się dość przedłużył, ze szpitala wyszedłem po paru dniach i teraz mam fantastyczne wytyczne, by po każdym wypróżnieniu zakładać rękawiczkę i rozszerzać sobie zlokalizowaną na dnie dupy ranę, by ją za każdym razem wypłukać, namydlić, wypłukać i zdezynfekować. Pozwolę sobie tylko dodać, że po tych wszystkich zabiegach tak jakby częściej goniło mnie do łazienki. No cóż, me życie chyba nigdy wcześniej nie było tak skomplikowany. Problem z dupy dookoła dupy, lecz maść na ból dupy raczej mnie nie ukoi.
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach