Wpis z mikrobloga

Obejrzane, przemyślane, wieczór ze skeczem kabaretu Ani Mru Mru - Kierownik

zgodnie z sugestią @besiaczek

94-1 = 93

TL;DR


Pierwszy raz ich kojarzę jakoś z gimnazjum z pamiętnego skeczu Tofik. Z perspektywy czasu nie tak dobrego, co pewnie wynika z przejścia przez okres dojrzewania.

Jednak trzeba im oddać, że tamten skecz był jak na tamte czasy oryginalny (może dlatego, że nie znałem innych podobnych skeczy) i ciągnięty głównie przez pantomimę głównego bohatera, co nie jest sztuką łatwą i popularną (chyba tylko Krosny przebił się do masowej świadomości i naprawdę jest dobry w tym co robi)

Jak widać niewiele zostało z oryginalności czy pantomimy.

Dlaczego znów jednym z bohaterów jest osoba odziana w dres? Dlaczego polskie kabarety myślą, że to jest gwarant udanego skeczu - nałożyć na siebie ortalion, strzelić głupią minę i spalić każdy żart?

Skecz "Kierownik" będzie bazował na haśle "przepis jest przepis", które to słowa usłyszymy wielokrotnie i jak mniemam miało to być podkreślenie tematu skeczu pod hasłem absurdy codzienności odcinek 123: prawa, kodeksy, urzędnicy itp.

Dlaczego on robi pompki?

Wątek braku wody i fontanny był średni. Nie wiem do końca na czym polegał brak humoru: na braku związku między fontanną, wodą i hasłem "przepis jest przepis" czy może na zbyt długiej ekspozycji tego żartu.

Już wiem chyba na czym: osoby prezentujące żart. Ich charaktery mnie nie przekonują. Gościu w kapeluszu cierpiący na CBO (całkowity brak osobowości), nieudolnie rekompensowany byciem grubym (-_-), nonszalancki kierownik (tu bardzo subiektywnie - po prostu nie kupuję jego gry) czy wspomniany na początku stereotypowy dresiarz (gdzie ta pantomima, ekspresja, coś wyróżniającego poza dresem i... robieniem pompek).

Im dalej, tym bardziej nieśmiesznie. Ratownik. Znowu za długie prowadzenie do puenty i strzelanie na oślep steotypowymi puentami, w tym przypadku dot. picia alkoholu.

"AAA GDZIE EJST YYY PING PONG YYY" - to serio jest śmieszne? Gdzie jest gra aktorska tego pana? To on stworzył Tofika? To on był tym błyskiem oryginalności?

"BADGMINTON", "co?" - dlaczego oni myśleli, że to jest śmieszne? Chyba tylko dzięki pauzie potęgującej niezręczność, a widownia z tej niezręczności aż sie śmiać zaczęła.

Może to jest powód popularności polskich kabaretów? Może dlatego "Maraton uśmiechu" (czyli program, gdzie każdy mógł przyjść, spalić dowcip z gazetki i dostać brawa) cieszył się taką popularnością? Sekret polskiego kabaretu - przekroczyć absurdalne granice braku humoru, a każdy absurd wywołuje reakcję obronną - śmiech?

Wątek tych sprzętów jest nieśmieszny... przecież te "przepisy" nie mają żadnego śmiesznego związku z tekstem "przepis jest przepis".

I nawet puentę spalili. Zamiast wyjść ze wstydem po nieśmiesznym eee "bryzolu" czy jakoś tak, to musieli, nie mogli się powstrzymać klamrowo zamknąć "przepis jest przepis"

Jestem za głupi po prostu, nie skumałem świetności tej klamry, geniuszu tych metafor i absurdów codziennego życia, jakie chciał wyśmiać kabaret Ani Mru Mru. A szkoda, bo pewnie uśmiałbym się do łez, a tak tylko trzeba się napić.

#100polskichkabaretow
g.....i - Obejrzane, przemyślane, wieczór ze skeczem kabaretu Ani Mru Mru - Kierownik...
  • 3
  • Odpowiedz
@SiekYersky: nie mówię, że wszystkie skecze wszystkiech polskich kabaretów są złe, zresztą na wstępie wspomniałem o pierwszym ich jaki obejrzałem i szczerze, ale wtedy lałem z niego (jak chyba większość). Jednak nie wiem, moze to stetryczenie (nie sądze), ale uważam, że poziom kabaretu w Polsce jest obecnie niski, spadł, może nigdy taki nie był. Nie tylko ja tak uważam, mnóstwo osób z nostalgią wspomina żarty np. z PRLu, gdzie przez
  • Odpowiedz