Wpis z mikrobloga

Dobra, jest problem. Jak niektórzy wiedzą z moich wpisów i komentarzy, mam dwoje dzieci. Matka dzieci, niegdyś żona raczyłabyła wyjść i jak na razie (a minęło ponad 10 lat) nie wpadła na herbatę, acz raz na 3 lata wysyła pocztówkę (choć charakter pisma nie jest jej a ten się, podobno, nie zmienia aż tak bardzo) z niewiadomoskąd.
No i, gdy ostatnio odwiozłem dzieciaki na obóz/kolonię okazało się, że dziewczyna (na oko jakieś 5-6 lat młodsza ode mnie) z miejscowości, w której mieszkam odwoziła swojego bratanka. Cóż, świat jest mały, Wrocław niby duży ale jakoś tak wyszło, że się spotkaliśmy. Znów. Bo ostatnio jakoś często ją mam w polu widzenia mimo, że jestem wybitnie mało zainteresowany środowiskiem wokół mnie, dotarło do mnie, że jednak coś za często ją widzę. Ponieważ jednak mieszkam w jednym miejscu, pracuję w innym, więc problemu nie było. A teraz jest, bo dziewczyna, najwyraźniej prze ku znajomości. I nic jej nie zraża, po jednej, drugiej, trzeciej ("przypadkowej" rozmowie podczas "przypadkowego" spotkania) ona chyba mi już opowiedziała z 80% swojego życia. Ja, z zasady, nic szczególnego nie wyjawiam natomiast, ponieważ jej sugestie były aż nazbyt czytelne (nawet dla mnie), więc w końcu jej powiedziałem, że formalnie to jestem żonaty (choć w końcu trzeba będzie to w końcu kiedyś załatwić, nie wiem tylko, jak wziąć rozwód z kimś na odległość nie mając żadnej wiedzy o drugiej stronie), dzieci nie pamiętają matki ale nie wydaje mi się dobrym pomysłem burzyć ich świat teraz i przez kilka jeszcze dobrych lat. Efekt: "ataki" stały się jeszcze bardziej intensywne. No i jest problem: oczywiście mógłbym zastosować taktykę spalonej ziemi i zerwanych mostów popartą chamskim zachowaniem ale, nie wydaje mi się to stosowne, nie leży w mojej naturze, poza tym, szybko by się okazało, że moje zachowanie jest fałszywe, skoro nie robiłbym tego z przekonaniem właściwym ludziom stosującym takie zachowania codziennie.
Dziewczyna ładna, z języka i sposobu wypowiedzi wynika, że oczytana ale cholera, jakaś, albo ona niekumata, albo ja niekomunikatywny w sposób znaczny.
No i teraz jest problem. Nie widzę wyjścia poza drastycznymi (rozmowa, przypominam, nie dała oczekiwanych efektów) a zostały jeszcze 4 dni na rozwiązanie problemu w sposób grzeczny acz stanowczy.
Jakieś pomysły?
#rozkminy
  • 2
  • Odpowiedz