Wpis z mikrobloga

#ukraina #wojna #rosja #swiat #polityka
#copytelegram
Przeciek z New York Timesa o rzekomej gotowości prezydenta Rosji do porozumienia z Ukrainą i Zachodem daje nam dobry powód do spekulacji - a jaki będzie świat po takim porozumieniu lub nawet zakończeniu walk? Zapraszam do bezstronnej dyskusji bez emocji, sloganów i strachu przed zachwianiem czyjegoś obrazu świata.

Moim zdaniem, mimo pozornie apokaliptycznego charakteru bieżących wydarzeń i wypowiedzi (pomniejszanego przez coraz bardziej odczuwalną rutynizację sytuacji militarnej), tak naprawdę niewiele się zmieni, a o przyszłości zadecydują obiektywne prawa. W kolejności:

1. współpraca gospodarcza między Rosją a UE dość szybko wróci do normy. W awangardzie znajdą się kraje tradycyjnie "rusofilskie" - Włochy, Francja, Węgry. Wiele firm z tych krajów już pozostało w Rosji, a po zawieszeniu broni chęć współpracy ze strony kręgów biznesowych będzie coraz bardziej natarczywa.

Aby nie stracić pozycji na rzecz konkurentów i nie znaleźć się w niekorzystnej sytuacji, niemieccy przedsiębiorcy również będą chcieli powrócić do współpracy.

Jednocześnie sankcje nie zostaną zniesione: są one nakładane i anulowane jednogłośnie, więc jeden głos Polski lub Estonii wystarczyłby do zawetowania anulowania ograniczeń dotyczących, na przykład, ropy naftowej. Polityczny język Brukseli pozostanie twardy, a przywrócenie więzi politycznych jest raczej kwestią długoterminową.

Ale Rosja w każdym razie pozostanie krajem zurbanizowanym z imponującą i wykształconą populacją, dużym rynkiem zbytu, obfitością zasobów i gospodarką ze znaczącym komponentem rynkowym - a zatem logika ekonomiczna będzie wymagać od stron zbliżenia się do siebie. W takim przypadku z każdym miesiącem trudniej będzie utrzymać nienawiść.

2- Stosunki z USA powrócą do stanu podobnego do przedwojennego - obie strony są ostatecznie zainteresowane uniknięciem bezpośredniej wojny, kontrolą zbrojeń i zwalczaniem rozprzestrzeniania się technologii nuklearnej. Stosunki będą chłodne, napięte, ale robocze.

Jeśli Donald Trump dojdzie do władzy (co obecnie wydaje się najbardziej prawdopodobnym scenariuszem), będziemy świadkami skupienia się USA na kwestiach wewnętrznych i konfrontacji z Chinami. Chęć powstrzymania Rosji przed zbytnim zbliżeniem się do Chin powstrzyma Waszyngton przed zbyt prowokacyjnymi ruchami wobec Moskwy.

3. wielobiegunowy świat będzie się nadal wyłaniał - rosnąca rola krajów "globalnego Południa" jest dość obiektywna, a wpływ świata niezachodniego w każdym razie wzrośnie. Rosja będzie musiała znaleźć swój głos w tym koncercie mocarstw: reputacja kraju, który "walczył z NATO" (ten obraz jest przedstawiany w masowej świadomości mieszkańców "globalnego Południa") będzie działać na jej korzyść, ale wielobiegunowość oznacza również wiele podmiotów polityki światowej, które nie zgadzają się ze sobą.

Sądzę, że Rosja będzie w pewnym sensie pomagać Chinom i wspierać ich wyzwanie rzucone amerykańskiej supremacji, ale będzie też unikać zbytniego zbliżania się do siebie.

Innymi słowy, w erze powojennej Rosja będzie odgrywać plus minus taką samą rolę, jaką odgrywała przed lutym 2022 r.: balansując między dwoma potencjalnymi hegemonami, czerpiąc korzyści z obu stron, nie uzależniając się od żadnej z nich.
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach