Wpis z mikrobloga

#1z10

Jest to kuriozum. Mieszka się w łódzkim, nagranie jest w Lublinie, a na wielki finał jedzie się autem i (?) w dniu nagrania, mając najwięcej punktów i będąc faworytem do wygrania wielkiego finału.
Już sam fakt, że wygrał odcinek zwykły oznacza, że stratny $$ by nie był, gdyby przyjechał do Lublina wcześniej i musiał nawet tam nocować. Do tego faworyt do wygranej za największą ilość punktów 10k.
Miłosz Młynarz (gracz chyba z Poznania) w jednym z wywiadów mówił, że na takie coś trzeba i warto jechać wcześniej, żeby być wyspanym i wypoczętym, ale także żeby uniknąć ryzyka czegoś niespodziewanego po drodze. Nawet na odcinek zwykły, nie mając pewności wygranej warto przyjechać wcześniej i przenocować w Lublinie. Fakt, że oznacza to, że dołoży się do zabawy w razie niewygrania odcinka, ale raz się żyje.
  • 8
@luczyk:

nie sądzę. A gdyby tak było, to podałby inną przyczynę (albo żadnej przyczyny). Obecnością w finale niczego nie tracił. 10k miał za punkty, a był faworytem. I nie piszcie o ustawce ze środy, bo to niepoważne. To nie Quiz Show i Charles van Doren.
@spiegelglas jakie znowu kuriozum? To tylko teleturniej, w dodatku z chyba najsłabszymi nagrodami. Fajna przygoda ale to tyle i nie ma co dawać o to zbytnio #!$%@?. Pewnie większość z ludzi przyjechała w dzień nagrania i planowała wrócić. Ludzie cenią swoj czas i wątpię że ktokolwiek chcialby go marnować spędzając dodatkowy dzień w Lublinie. Szczególnie że pomyśl że ktoś taki jak Artur raczej nie ma słabej pracy i siedzenie dodatkowy dzień na
@spiegelglas tak to można liczyć kasę jak się właśnie nie robi nic ważnego w życiu. Jak zależy od Ciebie trochę więcej i masz płacone za odpowiedzialność to inaczej kalkulujesz takie sprawy.