Wpis z mikrobloga

@neonowySwietlik: Kontakt z ubezpieczalnią, najlepiej by się okazało że zgłosił swoją winę bo inaczej ma jeszcze mnóstwo możliwości by się wycofać. Dosłownie może powiedzieć że napisał oświadczenie w szoku ale teraz się nie poczuwa, stąd najlepiej wzywać policecops i mieć oświadczenie urzędowe.
Zakładając że jest słowny to kontakt z ubezpieczycielem i powiedzą co dalej. Ważne byś miał też jakieś zdjęcia, najlepiej i świadków.
Nie jedź na warsztat zanim nie będziesz miał
  • Odpowiedz
@neonowySwietlik: Zgłaszasz u swojego, LICZYSZ że on zgłosił u swojego, jak wszystko pójdzie sprawnie to dostaniesz potwierdzenie by jechać na warsztat. Potem oględziny i ustalanie kosztorysu, negocjowanie go między warsztatem a ubezpieczycielem no i naprawa.

Problem pojawi się jak on nie zgłosi, bo wtedy j/w najlepiej byś miał coś twardego. Na start rozumiem że to oświadczenie jest z dowodem osobistym/prawem jazdy/numerem OC a nie tylko "jan kowalski"?
  • Odpowiedz
@neonowySwietlik: Wiesz, to nie jest takie losowe. Załóżmy że sam nie zgłosił, mówisz ubezpieczycielowi, podkładasz co sam masz - oświadczenie, zdjęcia, świadków i ten informuje drugiego. Jego ube wtedy się z nim kontaktuje aby potwierdził lub zaprzeczył z wiadomą klauzulą wobec fałszywych oświadczeń.
Ja na swojej pierwszej od razu zgłaszałem na policję bo szkoda się potem szarpać. Jak kogoś boli mandat to było jeździć ostrożniej, na parkingach CH lub drogach osiedlowych
  • Odpowiedz
@neonowySwietlik: Nie na darmo, tylko w zasadzie masz do wyboru po dobremu albo sądowo. Tak czy siak, powinieneś posiadać własne materiały. Ponawiam pytanie - czy w oświadczeniu masz jego dane i sprawdzałeś te dane z plastikiem/certyfikatem oc?
Bo inaczej gratuluję wiary w ludzi.
  • Odpowiedz