Aktywne Wpisy
Kadet20 +197
Nie jestem pierwszy który to powie, ale no nie czaję fenomenu tej piosenkarki. Jest gwiazdą, niektóre jej piosenki nawet są spoko (ale nie te z radia bo są przeruchane do porzygu) i fajnie się ich słucha, ale żeby aż taaak?
Pytam serio, bez ofensywy, wielu się ze mną nie zgodzi i powie że pierdziele głupoty, ale takie moje odczucia.
Dla mnie jedna z wielu znanych piosenkarek, która robi znaną i popularną muzykę
Pytam serio, bez ofensywy, wielu się ze mną nie zgodzi i powie że pierdziele głupoty, ale takie moje odczucia.
Dla mnie jedna z wielu znanych piosenkarek, która robi znaną i popularną muzykę
kornel-mir +61
#przegryw Dzisiaj u klientki zjadłem obiad. Zapytała czy moja żona też tak gotuje? Odparłem ,że wcale tego nie robi bo jej nie mam. Ona na to jak to możliwe ,że nie mam żony. Że taki przystojny i rozgarnięty ,zapytała czy jestem gejem? XD Pomyślałem ,że gdyby wiedziała co mam w głowie to by nie zadawała głupich pytańXD Ogólnie propsowala mnie potem co chwilęXD Taka Grażyna po 40. Ale to nawet
8 października 1988 r. w czasie programu, przedstawiającego Barcelonę jako gospodarza Igrzysk Olimpijskich w 1992 roku, na stadionie Avinguda de La Reina Maria Cristina, wystąpili wspólnie Freddie Mercury oraz hiszpańska śpiewaczka operowa Montserrat Caballe (właściwie María de Montserrat Bibiana Concepción Caballé i Folch), zwana „La Stupenda” („Zdumiewająca”) ze względu na możliwości głosowe.
To był projekt, o którym Freddie Mercury marzył od lat. O tym, jak wszechstronnym jest artystą, przekonywały tak jego kompozycje z albumów Queen, jak i solowa płyta wydana w roku 1985. Freddie zawsze podziwiał Montserrat Caballé i przez długi czas nosił się z pomysłem wspólnych nagrań. Gdy wybrano Barcelonę jako miasto letnich igrzysk olimpijskich w roku 1992, ktoś zwrócił się do Freddiego z propozycją skomponowania hymnu otwarcia Igrzysk, czy to jako utworu solowego, czy kompozycji Queen; gdy do tego okazało się, że Montserrat Caballe jest mieszkanką Barcelony i lubi nagrania Freddiego – Mercury od razu się zgodził. Praca szła tak sprawnie, że jesienią roku 1988 ukazał się cały wspólny album.
Z całego zestawu największą popularność zyskało sobie nagranie tytułowe. „Barcelona” to zaaranżowana z iście Królewskim przepychem studyjna superprodukcja, w której jest miejsce na całe mnóstwo różnych elementów: podniosłe orkiestrowe otwarcie i finał, wokalne dialogi, tyleż podniosłe, co chwilami ujmujące subtelnością, potężne popisy Freddiego i Montserrat, nawet – na uzupełniające całość syntezatory.
Ale nie tylko utworem tytułowym stoi ta płyta: jest tu przecież choćby „La Japonaise”. Intrygująco skontrastowany z potężnym utworem tytułowym, subtelny, zabarwiony klimatem Dalekiego Wschodu. Jest eklektyczny „The Golden Boy” z wspierającym Freddiego i Montserrat chórem, ciekawie łączący orkiestrowe partie, musicalowe popisy wokalne i fragmenty w stylu gospel. Jest potężnie zorkiestrowany, dramatyczny „The Fallen Priest” – w wersji demo noszący tytuł „Rachmaninov’s Revenge”, i rzeczywiście, sam początek przypomina dramatyczne otwarcie finałowej części III Koncertu fortepianowego Rachmaninowa, sporo tu wirtuozerskich popisów i kadencji fortepianowych. Jest „Ensueno” – nowa wersja kompozycji Mercury’ego i Mike'a Morana “Exercises In Free Love”, zaśpiewana przez Freddiego naturalnym barytonem, kameralnie zaaranżowana na fortepian i wokalny duet. Jest jeszcze „Guide Me Home”, kameralne, znów wykonane głównie z towarzyszeniem fortepianu – płynnie przechodzi ten utwór w „How Can I Go On”, najbardziej Królewski fragment płyty, z wykorzystaniem rockowej sekcji rytmicznej (na gitarze basowej zagrał John Deacon) i elektronicznych instrumentów klawiszowych, bliski zgrabnym, przebojowym piosenkom, jakie w tym czasie tworzyli panowie z Queen. Jest wreszcie finałowe „Overture Piccante”, zgrabnie sklejone z fragmentów i wątków melodycznych pozostałych utworów na płycie.
(źródła: http://pl.wikipedia.org/wiki/Barcelona_%28album%29 , http://artrock.pl/recenzje/52366/mercury_freddie_montserrat_caball_barcelona.html )
Freddie Mercury & Montserrat Caballé - "How Can I Go On"