Wpis z mikrobloga

Jedna rzecz mnie mocno boli, sprawia mi przykrość, z którą to nie potrafię sobie poradzić, i nie są to złe wspomnienia nieudanego życia. To dojmująca świadomość że nie będzie najprawdopodobniej mi dane posiadanie szczęśliwej rodziny. I nie chodzi o to że ono przychodzi nagle, bez żadnego powodu. Tylko szpilki co jakiś czas wbija mi życie. Kolega z pracy pojechał do typa załatwić pewną sprawę, i tam jest taki gówniak co jak tam byłem, wykonywałem swoją pracę pół roku temu przez niecałe dwa dni mi towarzyszył, chodził za mną, pytał się, rozmawiał zwykły siedmiolatek, podawał narzędzia. I on pierwsze pytanie jakie zadał im było czemu ja nie przyjechałem, dopytywał się o mnie, pytał gdzie jestem, co robię. Tak samo córka kuzyna, gdzie raz w życiu mnie widziała rok temu, a ja jej nawet dobrze nie pamiętam, ojciec pojechał i tak samo. Strasznie mnie to dołuje, choć z jednej strony jest miłe. A później czuję straszny ból, uścisk w klatce, przełyku, mam ciężkie nadgarstki że to jest nieosiągalne, sacrum które nie będzie mi dane.
#przegryw #depresja
TrzyGwiazdkiNaPagonie - Jedna rzecz mnie mocno boli, sprawia mi przykrość, z którą to...
  • 3
  • Odpowiedz
@TrzyGwiazdkiNaPagonie: ja mam dokładnie tak samo z siostrzenicami, 4 i 6 lat. Ponoć ciągle się dopytują na spotkaniach rodzinnych "będzie wujek, kiedy będzie wujek?" jak wpadam to zaraz się rzucają, chwalą zabawkami, rysunkami (na święta kupiłem im fajne kredki i flamastry). Na dzień pluszaka ze wszystkich misiów wzięły te, które dostały ode mnie. Gdyby nie one to już by był czarodziej.

A jednocześnie wiem, że nie tylko nigdy nie będę miał
  • Odpowiedz