Wpis z mikrobloga

Drugi miesiąc bez fina. To jest moja druga długa przerwa w trakcie półtorarocznego leczenia. Zszedłem ze względu na uboki w postaci osłabionego kościeja nawet na 0.5 mg dawce. Po odstawieniu już jakiś tydzień do przodu jakość kościeja wróciła mi mniej więcej do normy, stałem się bardziej wyczulony na dotyk, nawet dostałem morning wood z raz czy dwa (słabe, ale ja morning woody przestałem miewać około 18 roku życia, a obecnie 28 lvl here). Niestety po jakichś następnych dwóch tygodniach wróciłem do około-finowego stanu gdzie postawienie drewna wymaga naprawdę sporego zaangażowania. Czytałem coś, że u pacjentów ze stwierdzonym PFSem jest podobny scenariusz czyli krótki powrót do normy, a potem crash co kompletnie mi się nie klei + nie mogę na ten temat znaleźć informacji nigdzie więcej poza stroną jakiejś kancelarii prawnej i poradni psychologicznej w USA. Dodam, że żadnych brain fogów, ginekomastii, problemów ze snem i reszty cudów nie stwierdziłem. Nawet w kwestii libido to ochota dalej raczej jest tylko po prostu świadomość tego, że trzeba będzie się z tym tyle namęczyć psuje całą atmosferę. Przed braniem fina doświadczałem takich stanów, ale rzadko.

#finasteryd
  • 10
  • Odpowiedz
@czlowiek_robak:
Hmm, wydaje mi się, że generalnie jesteśmy w podobnej sytuacji. Z tym, że ja krócej brałem fina i mam duuużo dłuższą przerwę. Pośrdenio o tym pisałemcw jednym z moich ostatnich wpisów. Z tym, że biorę pod uwagę i zastanawiam się nad taką opcją, czy w pierwszym okresie brania fina, nie wystąpiło u mnie to co opsiywali niektórzy, czyli sprawy "postawienia drewna" nie uległy poprawie, a potem czy nie powróciły to
  • Odpowiedz
@ja_29101899: Trochę dziwi mnie, że dostałbyś takich uboków po 5 tygodniach leczenia (dla porównania moich było jakieś 60?). Badałeś sobie hormony? Zmieniałeś styl życia? Wnioskuję z postów, że jesteś w związku - jak sprawy się mają "na żywo"?
  • Odpowiedz
Nie,nie jestem xd ( ͡° ͜ʖ ͡°). Chyba z raz o tym wspominałem w którymś poście. Co do badania hormonów, to też sporo o tym pisałem w tych wpisach, które gdzieś tu będą poniżej. Też wątpie, że fin tu jest/był decydujący, ale nie wiem do końca.
  • Odpowiedz
@czlowiek_robak: Sam należę do szczęśliwców co po finie mieli problemy. Dochodziłem rok do normalnego poziomu. Ogólnie moja rada odstawić wrócić na siłkę i spokojnie dojść do siebie. Nie czytaj tych wszystkich historii, bo choć uważam, że mogą być prawdziwe to 1. nigdy nie wiesz czy ktoś zmyśla 2. to są jakieś ekstremalne przypadki a dla bardzo dużej ilości ludzi PFS to są po prostu jakieś problemy w sferze seksualnej i nie
  • Odpowiedz
@wielki_hrabia_spekulacji: Ile brałeś i jaką dawkę? Sam nie mogę stwierdzić czy miałem obniżenie libido na finie, bo moja częstotliwość obalania pontyfikatu zwiększyła się, prawdopodobnie dlatego, że chciałem sprawdzić czy wszystko jeszcze działa. W pierwszym roku leczenia miałem takie huśtawki, o których pisałem na wykopie - mianowicie dwa tygodnie naprawdę silnej erekcji i stanu ciągłej gotowości, a potem dwa-trzy tygodnie osłabienia, które powoli wracało do normy. Niestety w około czerwca ubiegłego roku
  • Odpowiedz