Wpis z mikrobloga

Taka sytuacja. Sylwester się zbliża. Jestem zmęczony robotą, mam ochotę odpocząć. Żona namawia żeby jechać do Jej rodzinnego domu, będzie rodzeństwo, znajomi, fajna zabawa i wesoło. Myślę sobie „czemu nie?” Integracja, ciekawe rozmowy, trochę alko. I tak: jest przed 23, żona cały dzień przy garach i odpadła, ja posiedziałem, pogadałem, coś tam delikatnie wypiłem. Teraz kitram się w wolnym pokoju bo mam dosyć wszystkiego i marzę żeby wrócić do swojego spokojnego, cichego mieszkania, pooglądać coś sobie internatach i pójść spać w spokoju. Taki ze mnie biesiadnik.