Wpis z mikrobloga

#squidgame

Skończyłem squidgame i chyba najbardziej w ramach lekkiego rozgoryczenia mam potrzebę wylania swoich myśli:

Z początku serial mnie zaintrygował, kupiłem historię o kolejnych igrzyskach śmierci i nie powiem, wciągnąłem się. To chyba największa zaleta tego serialu – dał mi rozrywkę. Jednak im bliżej finału tym bardziej miałem do niego żal. Im bardziej i tak już schłodzone ostatnim odcinkiem emocje opadały, tym bardziej upadało przekonanie, że to był świetny serial. I to jego największa wada. Ale do rzeczy:

- pierwszy kolec tej róży, który mnie ukłuł to motyw policjanta i brata – niewiele wiemy o bracie – ma poukładany pokój w akademiku, ale od kilku tygodni zalega z czynszem. Dlaczego osoba, która miała prowadzić te igrzyska nie zadbała o to, by go nikt nie szukał, nie wiem np. szczególnie twój brat policjant?! Pierwszy raz je prowadził czy co? Tak pookładany i zdaje się przemyślany projekt, a tu jego lider zostawia wizytówkę (został wezwany nagle jak inni?), nie załatwia sobie alibi przed rodziną/znajomymi, nie opłaca akademika (nie miał kasy/ przewalił całą wygraną i zgodził się wbrew woli na odegranie roli lidera?). Ale ok, akcja się dzieje, brat w hollywoodzkim stylu przedostaje się na wyspę, ma dowody chce już uciekać, dopada go brat – i ginie. Jego rola się kończy (być może przesłał dowody). Strzelił do brata, brat do niego i koniec. No szkoda, można by jeszcze coś z tego fajnego było wycisnąć, no chociaż bardziej epicką śmierć brata.
Ale jeszcze wracając do lidera – odkrywasz, że w twoim apartamencie masz wroga –zamiast zawołać cały zespół szturmowy, sam szukasz przeciwnika, pokój po pokoju – ambicja wzięła górę? Masz tak ważny projekt na głowie, ale ryzykujesz jego powodzenie i własne życie, żeby po cichu zagasić pożar?

Vipy– większość osób zwraca uwagę na ich poziom wypowiedzi itp, jasne zgoda. Mnie najbardziej uderzyło to, że to raczej powinni być ludzie wyrachowani, zimni, którzy już tak znudzeni bogactwem szukają skrajnie ekstremalnych emocji i doznań. A tu panowie, alko, cygara i cycki wydają się im wystarczać. Gdzie tu antyczny hedonizm – brakowało mi postaci w stylu Doriana Greya. Vipowie musieli być pierwszy raz skoro nie wiedzieli jakie będą gry (a może za każdym razem gry były inne?). Chcieli przeżywać te igrzyska bardziej, a oglądali je z daleka i bez dźwięku – super impresja, faktycznie. I o ile 1 gra którą oglądali mogła ich zadowolić, to już wielki finał rozczarowałby chyba nawet zwykłych ludzi. 2 zmęczonych mężczyzn, najpierw ma grać w szkolną grę, ale w sumie się po prostu leją. No to niezłe te rozgrywki dla elit – to samo co pod każdą dyskoteką, tylko tam za friko :D Także motyw vipów sam w sobie dobry, jednak mocno niedopieszczony.

no i pan dziadek – w sumie całkiem spójna postać - dorobił się na lichwie i los ludzki jest mu obojętny – dla swoich korzyści gotów był poświęcić innych. Zajebiście się bawił w pierwszej grze, gdy obok wyżynano dziesiątki osób, ale jak już się zaczynało robić niebezpiecznie – „ratunku!”
Ciekawe jak zamierzał przejść szyby – musiałby znać kolejność i z pewnością wziąłby ostatni numer. Czy szyby by wybuchły gdyby jednak stał na środku, a czas by minął? Lubił ryzyko, ale czy aż tak? Tu w sumie jestem ciekawy jak daleko by się w tych swoich grał zapędził.
Skoro jednak był tak stuknięty, to pomysł, że cała ta impreza sponsoruje się ze sprzedaży organów poległych dodała by smaczku. A tak to tylko kilku znudzonych dziadków przewala gruby hajs.

na koniec główny bohater– głupowaty goofy co ma więcej szczęścia niż rozumu. Najbardziej mnie jednak zdumiała jego przemiana(?) – po śmierci matki i przyjaciół z gry nic nie zrobił ze swoim życiem. Stał się tylko ponury i mroczny. Przez rok się nie pozbierał by odwiedzić córkę. A dziadka za urządzenie tego chorego gna które przecież tak bardzo go zniszczyło, pośrednio doprowadziło do śmierci matki nie zabił od razu. No tak, miał w zamian dostać informacje.

Akurat o
końcową scenę** nie będę się spierał – podkład pod kolejny sezon musi być. A do tego, że nasz bohater podejmuje gówniane decyzje w życiu już się powinniśmy przyzwyczaić :)
  • Odpowiedz