Wpis z mikrobloga

Masakra. Leżałam w łóżku i nie mogło mi się znowu odbić. Potworne nudności. Wstałam i zaparzam sobie teraz mięty i kopru włoskiego. Wcześniej zaaplikowana dawka iberogastu. Najgorsze jest jeszcze to trzęsienie ciała i nerwy. Pomagało CBD. Moja matka wyrzuciła mi dwa razy olejki i waporyzatory. Jutro odbieram je jeszcze raz . Muszę dobrze schowac tym razem
  • 18
  • Odpowiedz
@Wookash071: mnie to męczy od długiego czasu. Za dnia da się jeszcze przeżyc. Gorzej jak napada w nocy. Ostatnio się polepszyło. Ale to chyba też trochę moja wina tym razem. Od dzisiaj zmieniam radykalnie nawyki żywieniowe.
  • Odpowiedz
@karolinkaaa2001: @Keris: Ziółka, syropy na uspokojenie nic nie dają w dużej mierze. Lekarza dobrego też trzeba wybrać, bo ja na przykład na częste, powtarzające się prawie kilka razy w tygodniu bóle, nudności itd. dostałem właśnie syrop na uspokojenie, jakieś ziołowe krople na żołądek "bo męczy pana nadkwaśność", tabletki na rozszerzenie jelit xD
I takie tam.
Mi osobiście pomogło usunięcie stresogennego czynnika w życiu. A żołądek potrafił mnie boleć
  • Odpowiedz
@karolinkaaa2001: Jak masz jakieś "fizyczne" uszkodzenia żołądka to tymbardziej należy iść do lekarza. Bo to bedzie się pogarszać.
A ja po prostu skończyłem szkole. Brzmi to może śmiesznie, ale 6 lat edukacji minęło mi na tym, ze bolał mnie żołądek pol nocy, nie spałem, dostawalem sraczki na zawołanie i ciągle uczucie jakbym połknął balon. Były tygodnie gdzie dzwonili ze szkoły za moim rodzicami, bo zdychałem z bólu. A jak wychodziłem
  • Odpowiedz
@Wookash071: oh. W szkole też tak miałam trochę. Dwa razy byłam pod kroplówką w klasach 1-3.
Wiesz, może pójdę do lekarza ale myślę że bez tych strasznych badań jak gastroskopia wiele się nie zdziała. Zobaczymy.

Kiedyś też tak fatalnie się czułam że myślałam że to koniec. Powiedziałam do ojca "tato, pomóż. Lekarza". A ten śmieć po latach teraz naśladuje to błaganie i się ze mnie wyśmiewa wiedząc że teraz podobnie
  • Odpowiedz
@karolinkaaa2001: kilka lat temu miałem to samo, też poprzedziło to poważne zatrucie, do tego był stres i tak samo skończyło się nudnościami, zgagami, bólami i całą paletą takich dolegliwości, bez gastroskopii się nie obyło, czeka się na nią dosyć długo, ale to głównie po to, żeby się upewnić, czy nie ma wrzodów ani innych zmian. Test na Helikobakterie też jest konieczny.
Przede wszystkim, to jak się okazało u lekarza, mięta
  • Odpowiedz
@KarmazynowyAstrofizyk: dziękuję ci za bardzo konkretny i merytoryczny wpis. Helikobakterie postaram się wkrótce zrobić ale gastroskopię myślę że będzie ciężko. Mi się nawet nie da patyka do ust włożyć żeby sprawdzić gardło. Od razu odruchy wymiotne.

Tak szczerze to kilka dni temu już prawie kupiłam butle z helem w celu odebrania sobie życia bo już mnie to przerosło. Wiele przeżyłam ale miałam już dość.

Ostatnio kupiłam lek zamiast leczyć się tylko ziołami jak do tej pory. Ulgix wzdęcia max. O dziwo bardzo to pomogło. Wzdęcia i odbijanie ustały, regularne wypróżnianie. Dawno nie było tak
  • Odpowiedz
@karolinkaaa2001: niestety, gastroskopię też źle wspominam i nie jest u mnie lepiej z odruchem wymiotnym, ale stwierdziłem, że jakoś to przetrwam i poszedłem. Grunt to dobre znieczulenie, dostajesz je z inhalatora, dopilnuj żeby pielęgniarka zrobiła to porządnie i nie znieczuliła samego języka, tylko całe gardło, wtedy da się przeżyć.

Mięta doraźnie rzeczywiście pomaga, ale na dłuższą metę niestety też mi szkodziła, bo zgagi były po niej coraz częstsze. Najgorsze jest
  • Odpowiedz