Aktywne Wpisy
Obiboq +25
Mam następujące pytanie związkowe, od kilku tygodni spotykam się regularnie z kobietą. Nie wchodząc w szczegóły to wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale właśnie się dowiedziałem, że idzie na wesele z jakimś kolegą.
Wcześniej jak rozmawialiśmy nt. wesel to mówiła, że dostała propozycję, ale raczej odmówi, ale jednak okazuje się, że się zgodziła i teraz jej głupio nie pójść.
Dla mnie jej pójście tej dziewczyny na wesele z tym kolegą to koniec
Wcześniej jak rozmawialiśmy nt. wesel to mówiła, że dostała propozycję, ale raczej odmówi, ale jednak okazuje się, że się zgodziła i teraz jej głupio nie pójść.
Dla mnie jej pójście tej dziewczyny na wesele z tym kolegą to koniec
banzi +230
Poznajcie nową Miss Alabama.
https://www.dailymail.co.uk/news/article-13502991/plus-size-miss-alabama-sara-milliken-responds-cyberbullying.html
https://www.dailymail.co.uk/news/article-13502991/plus-size-miss-alabama-sara-milliken-responds-cyberbullying.html
Tytuł: Na oceanie nie ma ciszy
Autor: Dominik Szczepański
Gatunek: Biografia
Ocena: 5/10
Bardzo źle napisana książka o interesującej wyprawie.
O Panu Dobie nie wiedziałam dotychczas zbyt wiele, poza tym, że przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki i zginął niedawno na Kilimandżaro. Jako, że otwarte akweny wywołują we mnie przerażenie uznałam, że może dowiem się, JAK to jest możliwe, że ktoś pokonał ocean w kajaku. Nadal w sumie ciężko jest mi sobie wyobrazić jego walkę ze sztormem i kilkumetrowymi falami, i jak to jest możliwe, że nie zginął.
Książka. Zacznijmy od tego, że zawartość prologu powtarza się w książce notorycznie, więc podczas lektury odnosiłam wrażenie, jakbym to wszystko już czytała. Same rozdziały mają formę wspomnień Pana Doby i pisane są w narracji pierwszoosobowej. Wygląda to tak, że opowiada przede wszystkim o swojej wyprawie z Lizbony na Florydę w latach 2013-2014, i jednocześnie 'w międzyczasie' wspomina swoje początki z kajakiem i dalsze przygody (m.in. podróż do Narwiku, opłynięcie Bajkału, Amazonkę). Jest chaotycznie. Jak już wspomniałam, jest dużo powtórzeń, dodatkowym dużym minusem są podpisy pod zdjęciami, które są skopiowanymi fragmentami tekstu. Jakby trzeba było zapełnić kartki.
Z książki wyłania się obraz Pana Olka luzaka, który uśmiechem załatwi wszystko, a jak ktoś się nie uśmiecha, to on będzie mu do porzygu powtarzał, że trzeba się uśmiechać. Trochę taki luzak przekonany o tym, że jego filozofia życiowa jest najlepsza. Niekoniecznie lubię takich ludzi. Wszędzie pchających głębie i przesłanie. Mam wrażenie, że chciał uchodzić za człowieka skromnego, zwykłego turystę, ale z tych wspomnień wcale nie wyłania się taki obraz.
Książkę czyta się bardzo szybko, mimo chaosu i wielu niedociągnięć. Rola autora jest tu dla mnie nie do końca zrozumiała.
Super, że są zdjęcia, choć i tak na początku musiałam wygooglować, jak wygląda kajak, który ma kabinę i waży 700 kg (jedyny kajak, jaki w życiu widziałam, to taki na spokojne jeziorko i na dwie osoby).
Myślę, że biografię Pana Olka można było napisać o wiele lepiej. Ja go po tej lekturze nie polubiłam.
Wpis dodany za pomocą tego skryptu
#bookmeter
Wyprawy Pana Olka są interesujace, dowiedziałam sie z książki czegos nowego, ale pod wzgledem literackim moim zdaniem jest słaba. Nie czytalam dotychczas wielu wspomnien i biografii, wiec moze ten rodzaj książek juz tak ma (choc watpie).
Wlaczylam sobie dzis dwa fragmenty wywiadow z Panem Dobą i nadal nie poczulam do niego jakieja szczegolnej sympatii. Wydaje