Aktywne Wpisy
white_cap123 +11
Prawdziwy przegryw to nie jest ten co nigdy nie ruchał.
Prawdziwy przegryw to ten co ruchał, miał powodzenie, a potem coś się w życiu popsuło, utrata zdrowia, wyglądu i utrata powodzenia.
Jak nigdy nie ruchałeś i nie zaznałeś bliskości kobiety to nic nie straciłeś, bo nie da się stracić czegoś, czego się nie posiadało.
Największym bólem jest zaznać tego wspaniałego uczucia na chwilę a potem bezpowrotnie je utracić, ale tego nie zrozumiecie,
Prawdziwy przegryw to ten co ruchał, miał powodzenie, a potem coś się w życiu popsuło, utrata zdrowia, wyglądu i utrata powodzenia.
Jak nigdy nie ruchałeś i nie zaznałeś bliskości kobiety to nic nie straciłeś, bo nie da się stracić czegoś, czego się nie posiadało.
Największym bólem jest zaznać tego wspaniałego uczucia na chwilę a potem bezpowrotnie je utracić, ale tego nie zrozumiecie,
Graner +39
Gdyby miał doświadczenie, to;
1. Od razu by wyłapał, że Laura go po prostu nie szanuje (na pewno jako potencjalnego partnera, jako zwykłego kumpla raczej też).
2. Podszedłby do tego bardziej na chłodno, nie stawiając się w pozycji pieska, bo dotknęła go kobieta.
3. Nie gadałby bzdur w stylu "chce utrzymywać z nią kontakt, bo gdyby ten się urwał, to czułbym, że straciłem coś cennego" - wręcz klasyk -> laska zwróciła na ciebie uwagę, idealizujesz ją, oczywiście nie pykło, ale wypierasz ze świadomości, że coś co ci wmawiano całe życie jest po prostu fikcją i nadal w to brniesz. Z wiekiem i nabytym doświadczeniejm uświadmiasz sobie, że ludzie przychodzą i odchodzą i takie sztuczne utrzymywaniu kontaktu.... jest sztuczne. Druga strona nie jest zainteresowana, więc po prostu sobie dziękujecie i każdy idzie w swoją stronę.
No i kolejna sprawa, macie dobry przykład, że nawet taka "cicha myszka", spokojna skeretarka, nie żadne #!$%@?, nie jakaś oszałamiająco piękana (delikatnie mówiąc), ale tak samo potrafi gówno od siebie dawać i tylko oczekiwać, że facet będzie robił wszystko. Maciek jest jaki jest, ale z jej strony nie zauważyłem żadnej inicjatywy. Jedyne co to #!$%@?ła o czasie, samej nie robiąc nic i oczekując, że to Maciek #!$%@? całą robotę magicznie sprawiając, że jej coś w końcu przeskoczy. No i - cóż za niespodzianka - to nie zadziałało. Pewnie do dziś nie przeszło jej przez myśl to, że to dlatego, że związek tworzą dwie osoby, które muszą tak być tak samo zaangażowane, a nie że cała praca nad relacją leży na barkach jednej ze stron.
#slubodpierwszegowejrzenia
ale czemu ona miałaby coś z siebie dawać i się zmieniać, skoro gość ją totalnie idealizował a sam ustawił się w roli przydupasa.
PS: w tym poście zdanie klucz to
Gdyby spotkali się raz,do drugiej randki już by nie doszło.
Wasz główny argument to "dostała niedopasowanego typa". Tutaj polecam wziąć trzy rzeczy pod uwagę, bo sprawiają one, że jest to argument debilny, w tym przypadku oczywiście.
1. To jest bodajże 5-6 sezon programu. KAŻDY zainteresowany zdaje sobie sprawę jak to wygląda i KAŻDY uczestnik zdaje sobie sprawę z tego, że może dostać osobę kompletnie do niego niedopasowaną. Czy ktokolwiek z was poszedłby do tego