Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jaki jest sens życia? Niech ktoś mi powie, bo za moment zwariuje. Wczoraj rozstałem się z dziewczyną po 4 letnim związku. Był burzliwy momentami, ale przez 99% czasu dogadywaliśmy się i czułem najlepsze uczucie na świecie: Spokój. Czułem spokój że mam kogoś, że ten ktoś zawsze jest, że koniec końców wtulę się w nią i zaśniemy obok siebie. A od wczoraj znów jestem sam. Ona również. Choć się kochamy to rozwaliliśmy siebie przez drobnostki, bolec na boku odpada, #!$%@? na boku również. Nikt nas nie chce, oprócz nas samych. Ona jest idiotką, ja jestem przegrywem. Ale dobraliśmy się świetnie, tak musiało być, teraz jak o tym myślę.

W ogóle od wczoraj nic więcej #!$%@? nie robię tylko myślę, to myślenie gotuje mi mózg. Zostałem z tym sam, nie wiem co mam #!$%@? zrobić, z jednej strony wkurzała mnie totalnie i co jakiś czas nachodziła mnie myśl żeby skończyć ten związek, z drugiej strony po rozstaniu tak mocno poczułem że ją kocham, że każda moja komórka w ciele aż rwie się żeby do niej pojechać i wszystko naprawić. Żeby znów ją dotknąć, znów ją przytulić, znów poczuć jej ciepło, coś czego wcześniej nie czułem przez całe życie. Ciepło drugiej osoby, nie matki, ojca czy innej spokrewnionej, tylko obcej osoby która przestaje być obcą i zaczyna być bliską. Osobę która nie jest idealną, ale mimo wszystko chcesz żeby była przy tobie.

To chyba jest miłość, choć wiem że jeśli się uda i wrócimy do siebie to za kilka tygodni znów będę na nią o coś zły, znów będzie mnie irytować, bo irytuje mnie na okrągło. Ale ma coś takiego że ta irytacja mi mija i znów czuję tylko ciepło i spokój że jest obok mnie. Że nie zniknie nie wyparuję a ja znów nie zostanę sam. Bo bez niej jestem #!$%@? sam jak palec. Bez niej tylko siedzę i myślę. Nic nie potrafię więcej zrobić, nic mnie nie cieszy a godziny dłużą się w nieskończoność: to jest ciekawe, gdy z nią byłem 4 lata minęły mi jak jeden długi dzień, dosłownie nie wiem kiedy to minęło, a teraz czuję się jakbym spadł w pustkę.

Przedwczoraj miałem dziwne uczucie że chciałbym umrzeć, miałem nawet o tym tutaj napisać, chciałem dostać zawał i zwinąć się z tego padołu. A dzisiaj panicznie się boje, boję się przyszłości, samotności, śmierci i właśnie tego co napisałem na początku: Bezsensu życia. Gdy się nad nim zastanawiam widzę że nie ma najmniejszego sensu, a każde hobby, każda materialna rzecz, każdy obejrzany film, wypity alkohol i zmarnowany czas, a także wreszcie każda bliska osoba to nic innego jak tylko ucieczka przed samym sobą i swoimi myślami.

Bo gdy zostajemy sami z własnymi myślami to zaczynamy wariować.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #601d4855487593000ae87d06
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 6
Twoj problem to wlasnie pozostawanie z własnymi myślami, nad tym popracuj, bo jak nie bedziesz czul sie dobrze ze samym soba, to na pewno nie bedziesz czul sie dobrze przy innych.
Że nie zniknie nie wyparuję a ja znów nie zostanę sam. Bo bez niej jestem #!$%@? sam jak palec.


@AnonimoweMirkoWyznania:

Znam to uczucie, pojawia się w momencie gdy ktoś jest całym Twoim światem i odetnie Cię od znajomych i rodziny. Normalna osoba ma przyjaciół, może Twoja ex jest toksyczna i stopniowo cie od nich odcięła? Powinieneś mieć kumpla z którym pójdziesz jarać trawę, albo pić piwo ale takie chyba nie masz?
Przedwczoraj miałem dziwne uczucie że chciałbym umrzeć, miałem nawet o tym tutaj napisać, chciałem dostać zawał i zwinąć się z tego padołu.


@AnonimoweMirkoWyznania: ej gościu nie rób niczego głupiego. Ze swojej strony powiem że z czasem to uczucie mija. Jak będziesz dużo pracować to pustke zastąpisz zmęczeniem.