Aktywne Wpisy
iTuTego +598
Mireczki, trzymajcie kciuki za moją Żonkę, właśnie jedziemy na przeszczep serca. Lubię tą społeczność bo obcuje z Wami już wiele lat, a o tej porze nawet się nie mam komu wygadać.
Banderoza +60
Mirasy, mój wujek spalił się pod kocem elektrycznym xD
Właśnie dzwoniła ciotka i zapraszała nas na pogrzeb. Ogólnie to cała sytuacja rozpoczęła się 2 tygodnie temu kiedy #!$%@? wujo #!$%@?ł gołą ręką szybę w oknie jak go żona nie chciała wpuścić do domu. Później go już wpuszczała bo się bała o inne okna, ale jego ciąg alkoholowy dalej trwał. Wczoraj przyszedł naprany jak bolszewik ale nastały chłodne noce a w oknie dziura
Właśnie dzwoniła ciotka i zapraszała nas na pogrzeb. Ogólnie to cała sytuacja rozpoczęła się 2 tygodnie temu kiedy #!$%@? wujo #!$%@?ł gołą ręką szybę w oknie jak go żona nie chciała wpuścić do domu. Później go już wpuszczała bo się bała o inne okna, ale jego ciąg alkoholowy dalej trwał. Wczoraj przyszedł naprany jak bolszewik ale nastały chłodne noce a w oknie dziura
Słońce grzało nieznośnie, a skuci łańcuchami skazańcy wlekli się z mozołem pod górę. Prowadzący grupę strażnicy, odziani w niewygodne i ciężkie pancerze, zalewali się potem. Szczęśliwym zrządzeniem losu dowodzący oficer posiadał odrobinę rozumu i co jakiś czas zarządzał postoje na odpoczynek. Droga dłużyła się wszystkim niemiłosiernie. Więźniowie, osłabieni kilkutygodniowym transportem na statku, ledwie dawali radę iść. Po czasie, który wydawał się im wiecznością, dotarli wreszcie pod barierę. Trwał właśnie rozładunek windy. Z dołu wjechał transport rudy, którą ładowano na wozy, więc skazańców zapędzono do pomocy w tym niewdzięcznym zajęciu. Nadzorujący pracę strażnik uważnie spisywał i stęplował każdy worek królewską pieczęcią. Nagle jego uwagę przykuł jeden z więźniów. Wychudzony i słaniający się na nogach, skuty ciężkimi kajdanami, ale wciąż dający się rozpoznać dawny kolega z oddziału.
- Moritz? Na Innosa, co tu robisz?
- Bogowie, Riko?
- Nie rozmawiać z więźniami! - wtrącił się oficer.
- Przejęliśmy ich? Przejęliśmy. Listę masz podpisaną? Masz. To cmoknij mnie w rzyć, pajacu. - odpowiedział bez cienia szacunku Riko.
- CO!?
- Jajco. Głuchy jesteś? Zabieraj swoich zbrojnych i jazda mi stąd. Chyba że macie za dużo siły, to zaraz poproszę kapitana Odena, żeby was też przydzielił do targania rudy.
- Ty gnoju, jeszcze...
- Taaaa, zobaczę.
- Riko, to chyba nie był dobry pomysł... - szepnął Moritz.
- A co on mi może? Naskoczyć! Pagony dostał, młodzik, ale frontu to dam głowę, że nie widział. Mi, weteranowi, nie będzie jakiś gołowąs rozkazywał. Ale, ale. Mów skąd ty się tu wziąłeś. Nudno w cywilu było? Co nawywijałeś?
- Ech, wiesz jak jest. Wojskowa emerytura licha, a jeść coś trzeba. No i przydybał mnie łowczy, jak niosłem z lasu jelonka. I wiesz, łuk mój, strzały moje, ale jelonek i las królewskie...
- Nie mogłeś się dogadać?
- Próbowałem, to mi te sądowe murwy dowaliły jeszcze próbę przekupstwa urzędnika.
- Uuuu, no ładnie. Ale za to najwyżej na baty skazywali.
- Chyba w twoich rejonach, pod Monterrą. Ja mieszkałem we wsi na zadupiu - w pół drogi między Geldern a Nemorą. Straszna dziura, pewnie nie kojarzysz.
- Czekaj, nad taką rzeczką?
- No.
- Z takim rozsypującym się młynem? I z nowiuśko postawioną karczmą?
- No.
- Aaaa, to kolego - przecież tamtędy idą transporty zaopatrzenia na granicę. Rok temu nadzorowałem jeden, do fortu koło Bragi.
- No to szkoda, żeśmy się nie spotkali.
- Nie ma się co dziwić, twoja wiocha nie była na liście przystanków, nocowaliśmy kilka mil dalej na południe.
-------------------------------------------------------
- Więźniowie na windę! - rozległ się donośny krzyk jednego ze strażników.
- No to ten... Miło było, szkoda tylko, że w takich okolicznościach.
- Słuchaj, Riko, jest tam może ktoś z naszych?
- Z trzeciego z Trelis? Chyba nie, ale pewności nie mam. Dopiero pół roku tu stacjonuję, może wcześniej ktoś tu trafił. Ale paru żołnierzy z innych pułków widziałem. Będziesz musiał się zorientować już na dole.
- Dzięki, trzymaj się.
- Uważaj na siebie, Moritz. Nie znam dokładnie sytuacji, ale ponoć nie jest tam zbyt bezpiecznie. Znajdź jakąś ochronę, nie wychylaj się.
- Czyli zupełnie jak w armii miłościwie nam panującego.
- Hehe, zupełnie.
#gothicfabularnie