Wpis z mikrobloga

@Turboknot: Pracowałem w tym pomarańczowym bunkrze 5 lat. Te niedzielne spędy z całego województwa wspominam najmocniej. Całymi #!$%@? rodzinami, wujki, dziadki... Żeby jeszcze na zakupy? Nieee. Lanserski "obiad" w maku, wata cukrowa dla gówniaków, godzina na jakichś durnych automatach, łażenie w kółko, pół dnia zmarnowane, wydane 3 stówki i powrót na wioski. Ale przynajmniej wyrobiłem sobie nerwy z tytanu na tych cymbałach.
  • Odpowiedz