Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do dyskusji o GOAT #nba powstał u nas długi tekst, gdzie podanych jest sporo różnych, ciekawych chyba argumentów. Na koniec jest też sonda, a jej wynik (ponad tysiąc oddanych głosów) dość zaskakujący.

WAŻNE PYTANIE :) czy jak uznamy, że mamy ciekawy tekst - NIE SPAM :) i chcielibyśmy się nim z Wami podzielić, to chcecie, żeby kopiować jak poniżej, czy jak będziemy podrzucać same linki to też jest w porządku? Czy mamy używać po prawej stronie funkcji "dodaj", bo już kilka tekstów tak dodaliśmy i zostaliśmy zakopani :) mimo że naszym zdaniem były to ciekawe rzeczy, a nie spam. Jak będzie Waszym zdaniem najlepiej?

NBA: Kto jest najlepszym koszykarzem w historii? Czy GOAT istnieje?

Kibice od zawsze spierają się kto jest najlepszym koszykarzem w historii NBA. Jedni mówią o Michaelu Jordanie, drudzy o LeBronie Jamesie, a jeszcze inni… i tu pada nazwisko jednej z legend NBA. Według Kareem Abdul-Jabbara taka dyskusja nie ma sensu. Kto zatem jest GOAT (Greatest of All Time), czyli najlepszym koszykarzem w historii? Czy można w ogóle kogoś nazwać GOAT w NBA?

Kareem Abdul-Jabbar zauważa, że dyskusja o najlepszym koszykarzu w historii nie ma sensu, bo każda z legend NBA grała w innych czasach i w innych okolicznościach.

Nam w Polsce NBA, pamiętającym lata 90-te i wielki “boom” na wszystko co amerykańskie, koszykówka kojarzy się z Michaelem Jordanem i jego sześcioma mistrzostwami. Mówi się, że Jordan odmienił koszykówkę, że wyprzedził swoją epokę, że dzięki niemu NBA rozwinęła się marketingowo i stała się popularna na całym świecie.

Nie pamiętamy czasów Wilta Chamberlaina, Billa Russella czy Kareem Abdul-Jabbara. Trudno nawet wśród 40-50-60 latków znaleźć osoby w Polsce, które pamiętają NBA z tamtych czasów. Nie było transmisji telewizyjnych, nie było internetu. Nikt nie widział ich w codziennych zmaganiach. Wszystko opieramy na relacjach z prasy, z książek, z historii i nagrań archiwalnych. A przecież wszyscy wiedzą jakimi dominatorami byli wtedy trzej wymienieni wyżej podkoszowi.

W latach 80-tych rozpoczęła się ekspansja NBA na świat, która miała swoją kulminację w latach 90-tych. Rozwój telewizji sprawił, że rywalizacją Magika Johnsona z Larrym Birdem i Isiahą Thomasem żyli kibice już nie tylko w Stanach Zjednoczonych.

Pod koniec XX i na początku XXI wieku pod koszami dominował Shaquille O’Neal, przed nim był HakeemOlajuwon. Wtedy rosły też legendy Kobe Bryanta i Tima Duncana. Potem przyszedł LeBron James i znów okazało się, że ktoś jest w stanie wejść na jeszcze wyższy poziom atletyzmu. Z siłą, sprawnością, skutecznością i umiejętnością wygrywania LeBrona nie można dyskutować. Ma na koncie trzy mistrzowskie tytuły i grał w ośmiu ostatnich finałach NBA. Kilka razy niemal w pojedynkę wprowadzał drużynę do wielkiego finału.

Poza tym ktoś kto dziś spojrzy na koszykarzy grających 30 czy więcej lat temu, może szybko stwierdzić, że to była inna koszykówka. Zawodnicy nie byli tak silni i sprawni, że tylko nieliczni latali tak wysoko nad obręczami, jak dziś robi to wielu graczy na całym świecie.

Pytanie jakie można sobie przy okazji ten dyskusji postawić, to gdzie jest granica tego atletyzmu? Czy za 10 lat obecna siła i sprawność LeBrona będzie wciąż tak wyjątkowa?

– Grałem najlepiej jak potrafiłem i pomagałem swoim kolegom. Tylko to się dla mnie liczy – stwierdził Abdul-Jabbar. – Powodem, dla którego nie da się wyłonić prawdziwego GOAT-a jest taki, że każdy z koszykarzy gra w innych okolicznościach. Graliśmy na innych pozycjach, z innymi zawodnikami, trenerami i zasadami. Każdy zawodnik musi dostosować się do panujących warunków. Nie może być tylko jeden – dodał The Captain.

Dziś każdy mecz transmitowany jest w wysokiej jakości obrazu, a media towarzyszą zawodnikom wszędzie. Mamy media społecznościowe i nic nie jest w stanie umknąć uwadze kibiców. Wiemy o każdym znakomitym występie, ale wiemy też o każdej porażce i niepowodzeniu.

Przy wyborze GOAT (najlepszego w historii) często kierujemy się osobistymi doświadczeniami. Dla osób, które w latach 90-tych były nastolatkami i wychowały się na Chicago Bulls i Michaelu Jordanie, pierwsza myśl będzie oczywista.

Inaczej mogą na to patrzeć obecni 20-latkowie, którzy Jordana pamiętają jako emeryta z Wizards, albo widzieli go tylko na archiwalnych nagraniach. Nie ekscytowali się finałami Bulls – Suns czy Bulls – Jazz. Nieprzespane noce, które powodowały potem wypieki na twarzy, mogą im się kojarzyć z Los Angeles Lakers lub San Antonio Spurs, albo nawet z tymi późniejszymi te późniejsze z udziałem Miami Heat, Cleveland Cavaliers i Golden State Warriors.

Wydaje się więc, że taka ocena będzie zawsze subiektywna, a kluczem przy wyborze będą emocje i wspomnienia.

Do kryteriów przy wyborze najlepszego koszykarza w historii może być też brane pod uwagę to, co legendy NBA zrobiły dla całej dyscypliny, jaki miały wpływ na jej rozwój oraz to, co zrobiły poza parkietem.

Ale nawet jeśli Michael Jordan wzniósł NBA na inny poziom, to czy nie można tego samego powiedzieć o LeBronie Jamesie lub Stephie Curry’m? Ich wpływ na rozwój koszykówki, na zmianę stylu gry, też jest nie do przecenienia.

Może zatem Kareem Abdul-Jabbar ma rację i ktoś taki, jak GOAT (najlepszy w historii) nie istnieje, bo każda z legend NBA miała wpływ na koszykówkę w czasie kiedy w nią grała?

To jak? Czy jesteście w stanie wskazać tego jednego, najlepszego koszykarza w historii?

A może każda z legend NBA zasługuje na uznanie i należy kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu zawodników ustawić w jednym rzędzie – bez ocen, bez zastanawiania się kto był lepszy, bo każdy z nich był wybitny w swoim czasie?

Link do tekstu, gdzie jest SONDA, a jej wyniki mogą niektórych zaskoczyć

także tak :)
  • 9
@lilafro: tak jest, dzięki :) nam zależy na dyskusji i dotarciu z ciekawym tekstem, a nie na samych odsłonach. Jak ktoś przy okazji stwierdzi, że tekst jest ciekawy, to może uzna, że czasem warto do nas zajrzeć, ale też nic na siłę.

Swoją drogą w tym tekście najciekawsze są wyniki sondy. Mimo tylu argumentów :) ale nie będziemy ich zdradzać, żeby ktoś się nie sugerował przed wyborem.
@PROBASKET: Mała uwaga - "Currym", nie "Curry'm", gdyż y nie jest nieme w odmianie, zatem nie ma apostrofu.
Zgadzam się z Kareemem tylko częściowo. Faktycznie, nie da się OBIEKTYWNIE stwierdzić, kto powinien posiadać status GOAT-a. Każdy z wielkich koszykarzy miał swoje pięć minut w innej erze, musiał dostosować się do innych zasad, inaczej grało się w kosza, gracze różnili się budową...
Czy to jednak oznacza, że nie powinniśmy o tym dyskutować?
@prydasnare @PROBASKET do niedawna ostro się udzielałem w temacie GOAT, aż po przelaniu setek argumentów doszedłem do wniosku, że prawdziwego, jedynego GOATa nie było i chyba nie będzie.
Ponieważ gra się zmienia nie tylko pod kątem fizycznym, ale też ewoluują przepisy i systemy taktyczne,
nie można mówić o All-Time greatest.
Jak dla mnie powinno się wprowadzić klasyfikację najlepszego/tworzącego pewną ERĘ.
I tak mielibyśmy:
lata 46 - 60 - George Mikan vs Bob
@prydasnare: dziękujemy, słuszna uwaga - Currym poprawione.
mamy bardzo podobne wrażenie, przy wyborze GOAT można ewentualnie podzielić nawet na jeszcze mniejsze odstępy czasowe, czyli np. okresy pięcioletnie i nie chodzi o mistrzostwa tylko, ale kto zdominował ligę.

Dyskusja o LeBronie, że ma 3 na 9 w finałach? gość zagrał w ośmiu finałach z rzędu, raz Love był kontuzjowany (drugi najważniejszy gracz w drużynie), innym razem Irving. przegrany finał to nie argument,
@plk_bbl Shaq jest wyłączony z dyskusji, bo sam nie chciał być GOAT-em. Gdyby trzymał formę, mógłby dominować przez dłuższy czas, ale uznał, że swoje już zarobił i trochę się zarósł ( ͡º ͜ʖ͡º).
A Kobe to koszykarsko miał imo za dużo wad, które bball breakdown dobrze wypunktował.