Wpis z mikrobloga

Jestem na szkoleniu. Wywieźli nas do jakiegoś ośrodka na totalnym zadupiu. Nie ma co robić - jedyny sport to wódżitsu.

Ogólnie czuję się jak w #!$%@? gimnazjum. Przekrój wiekowy od 20 do 60 lat, a zachowania 16 latków: "ty #!$%@? ale się #!$%@?łem, ale maraton ja #!$%@?, ja tego nie zrobię - no to patrz!, #!$%@? moja wątroba, nerki przefiltrowane he he he". Jesteśmy od niedzieli, a dzisiaj w nocy już po jednego przyjechała karetka - zatrucie pokarmowe. Od rana zwłoki z browarkami krążą po obiekcie. Niektórzy nie są w stanie dotrwać do zajęć szkoleniowych na 8 rano. Jeden w trakcie zajęć padł jak mucha - instruktorzy zażenowani, pracownicy ośrodka nie nadążają sprzątać rano efektów nocnych libacji.

Okoliczny sklepik bije chyba rekordy sprzedaży alkoholi. Nie nadążają uzupełniać braków. Codziennie 80 chłopa o resztkach sił wykupuje cały zapas piw i wódki. Do tego na wyścigi bo jak skończy się alkohol w tym sklepie, to następny jest 3km dalej a to już ciężki odcinek do pokonania dla ludzi pod wpływem.

W nocy krzyki i alkoholowe branżowe rozkminy. Spać nie można. Dzisiaj jeden koleś spał na trawniku, ktoś inny nalał do basenu. Oczywiście uroda Pań obsługujących mocno doceniana. Po pijaku pojawiają się też wątki homoseksualne. Można się obawiać o swój gwint w dupie.

Także polecam wszystkim. Szkolenia branżowe to złoto. #nietagujeboniemusze
  • Odpowiedz