Wpis z mikrobloga

Z cyklu - historia jednej penetracji.

Na powyższym zdjęciu znajduję się w jednej z izraelskich “bell cave” (jaskini w kształcie dzwona pod ziemią). Jest to jeden z ponad 800 podobnych dzwonów znajdujących się w okolicy izraelskiego miasta Beit Guvrin. Ten ma około 12 metrów wysokości, ale w okolicy znajdują się nawet 25 metrowe kolosy. Niestety wymagają one kupienia biletu i wycieczki z normalnymi turystami co w moim przypadku jest przeszkodą nie do obejścia. Wiele z nich można wynająć do organizacji podziemnych eventów - np koncertów, konferencji czy urodzin dla takich świrów jak ja.
Konstrukcje tego typu powstawały głównie w czasach bizantyjskich (VII-X wiek n.e.) i służyły do wydobywania wapienia do konstrukcji pobliskich miast. Bardzo szybko zdano sobie jednak sprawę z możliwości wykorzystania ich do innych celów i dobudowywano tunele łączące poszczególne dzwony. Dzięki temu powstały kilku kilometrowej długości podziemne systemy tuneli łączące nawet po 50 takich dzwonów. Do łączenia tuneli bardzo często wykorzystywano naturalne jaskinie, które napotykano podczas wydobycia. Rozległe podziemia wykorzystywano jako magazyny, studnie, zbiorniki wody czy nawet schrony dla ludności podczas zagrożenia na powierzchni. Bardzo często dzwony przerabiano na kolumbaria czy podziemne gołębniki.
System który zwiedzałem tej nocy ma ok 3 km długości i służył jako wodociąg doprowadzający wodę do położonego niegdyś obok miasta. Dziś ani po mieście ani po wodzie nie ma już śladu, a podziemia stały się domem dla gołębi, węży (szczególnie gustujących w gołębich jajach) oraz wielu innych gatunków zwierząt m.in kleszczy, o których pisałem w poprzedniej notce.
Budowę takiego dzwona rozpoczynano od wydrążenia małej studni, którą poszerzano wprost proporcjonalnie do jej pogłębiania. Taki kształt spowodowany był kilkoma względami. Po pierwsze podziemny dzwon najlepiej zabezpieczał górników przed zawaleniem się i pozwalał na drążenie bardzo głębokich pomieszczeń o bardzo dużej średnicy bez zostawiania słupów wspierających strop. Kolejnym względem była wygoda budowniczych. O wiele łatwiej było pracować w chłodnych i zacienionych podziemiach niż na powierzchni, na której temperatury niemiłosiernie świeciło słońce i nawet nie było gdzie się przed nim schować.
Cały urobek wydobywano za pomocą lin i prymitywnych dźwigów poprzez widoczny nad moją głową otwór.
Okolica Beit Guvrin ze względu na swój rozmiar (480 odkrytych systemów podziemnych) i unikalność została w 2014 roku wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Mój autorski tag to: #penetrujedziury obserwuj, jeśli również uwielbiasz penetrować ciasne, ciemne i bardzo mokre miejsca. A jak masz to w nosie, to wrzuć na czarno.

#ciekawostki #izrael #hobby #zainteresowania
KawiakJones - Z cyklu - historia jednej penetracji.

Na powyższym zdjęciu znajduję ...

źródło: comment_7eqvKPUfJjanhjAl8iP4e1moxytnckPT.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz