Wpis z mikrobloga

Dzisiaj, w sobotę rano co stanowi niemal moją cotygodniową tradycję udałem się na Cytadelę, by wziąć udział w moim 223 parkrun w Poznaniu na 228 wszystkich biegów w tym cyklu w których wystartowałem.

Wielu prześmiewców biegowej pasji opisuje, że bieganie, a w zasadzie biegactwo, to praktycznie już jest religia, zabijająca nasze rozsądne i trzeźwe spojrzenie na świat. Biegającym odbija i tak naprawdę stają się niewolnikami swojej własnej pasji, nie widząc świata poza nią. No cóż odpowiem krótko: tak podchodząc, to każda pasja, zainteresowanie, sposób zachowania staje się religią. Jeżeli bieganie jest religią, gdzie świata poza nim nie widzimy, to jak nazwać siedzenie przed kompem? Czy wręcz życie dla tkwienia bez pasji, zainteresowań ot dom- praca- tv- spanie? Jak mam być szczery już wolę wyznawać religię biegania niż życie dla życia bez głębszego podtekstu i sensu. Tak to przynajmniej wiem, że żyję o to życie ma dla mnie trochę głębszy sens.

No ale jeżeli ktoś chce się upierać i szukać podtekstu wiary w pasji biegania, to mogę napisać krótko. Jeżeli bieganie jest jak wiara, to dla mnie parkrun jest jak jej świątynia, gdzie co tydzień mogę przybyć by moim biegowym praktykom w pełnym skupieniu i radości się oddać. Tak jak osoby wierzące w religijne założenia jednej z wiar udają się co tydzień na nabożeństwo by spotkać się ze swoim Bogiem, tak my parkrunerzy udajemy się co tydzień na Cytadelę by Bożkowi Czasu tup pokłon oddać. Jeżeli bieganie jest religią, to parkrun jest jak msza, naboeństwo o komu pasuje. Także odbywa się cyklicznie i co by było weselej nie trzeba nawet ofiary składać, gdyż odbywa się bez opłat, czego o innych biegach powiedzieć nie można. No tak, ale gościnna wizyta w innej Świątyni zwykle też się kojarzy z dodatkową opłatą.

Zresztą dzisiaj na Cytadeli nie tylko takie religijne skojarzenia przez głowę mi przebiegały. Wieczorem ma się odbyć w tym, jednym z najpiękniejszych parków Poznania Misterium Męki Pańskiej. Jak podaje strona Misterium: „To największe widowisko pasyjne na świecie – monumentalna inscenizacja przygotowywana przez blisko tysiąc osobowy zespół składający się z trzystu aktorów, trzystu chórzystów, wraz z orkiestrą symfoniczną, trzystu harcerzy rozświetlających pochodniami Drogę Krzyżową oraz liczącą sto osób ekipę realizacyjną.” Więc jeżeli ktoś jest chętny, by wieczorem wziąć udział w zapewne wyjątkowym, duchowym wydarzeniu to serdecznie zapraszam.

Dzisiaj rano, kiedy biegliśmy w naszym cotygodniowym parkrun zmaganiu do przed oczami przebiegały nam obrazy Cytadeli przerabianej na Jerozolimę. Na zdjęciu wpis ten prowadzącym widać jak to wyglądało. My biegliśmy drogą pomiędzy sceną a dzwonem i ustawionymi obok makiet budynków. Muszę napisać, że wyglądało to naprawdę interesująco. Co do samego parkrun, co szczególnie mnie ucieszyło wreszcie mój czas zaczyna spadać. Co prawda do moich optymalnych czasów jeszcze bardzo daleka droga, ale coś już drgnęło i uzyskałem dzisiaj mój najlepszy czas od 18 listopada zeszłego roku. Co i tak nie zmienia faktu, ze do życiówki na parkrun brakuje mi jeszcze prawie 5 minut , więc dalej jestem w czarnym odbycie. No, ale widzę przed sobą cień światła