Wpis z mikrobloga

Akurat siedzę przed TV czekając na mecz i oglądam wiadomości w TVP1. Muszę przyznać, że czekałem informacji na temat „czarnego piątku”, czyli protestom społecznym przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej.

Na początku wiadomości ze świata, potem coś z kraju, a w drugiej połowie wiadomości lakoniczna przepełniona ironią informacja: „ w paru miastach w kraju wyszło na ulicę parę tysięcy osób, by wziąć udział w tzw.”czarnym marszu” czyli popieraniu mordowania nienarodzonych dzieci. No i poszła pełna informacja, jak to nieludzki pomysł, wspieranie mordowania i ogólnie zejścia naszych narodowo-katolickich tradycji na psy. Muszę przyznać, że słuchając informacji przekazywanych przez telewizję rządową odnosiłem trochę wrażenie, jakbym cofnął się do czasów komuny, kiedy była tylko jedna racja, cały naród z partią, partia z narodem, a ci co myślą inaczej to wichrzyciele, zdrajcy i będący na żołdzie wrogich wywiadów niszczyciele dobrobytu społecznego.

Muszę przyznać, że propagandowa telewizja rządowa widać bierze godny przykład z przeszłych zasad dziennikarstwa politycznego opartego o zasadę jednej prawdy. No cóż takie małe deja vu, przynajmniej dla mnie i zapewne wielu tych, co pamięta jeszcze czasy jednej i wszechobecnej prawdy i czerwonej sprawiedliwości. Przebiegam wzrokiem po necie wrzucając odpowiednie frazy i widzę zupełnie inne informacje i wiadomości. Pytanie czy był dzisiaj ten czarny protest czy go nie było?

W temacie samego protestu i jego przesłania. Napiszę krótko: kobieta ma prawo do decydowania o swoim ciele i jego zawartości. Jeżeli kobieta chce dziecko nie ma sprawy i wszyscy z radością czekają na jego urodzenie. Ale jeżeli dziecko zostało poczęte wbrew jej chęci, woli tylko, że facet nie potrafi odpowiednio się zabezpieczyć, to dlaczego ona ma ponosić za to odpowiedzialność? Nie wnikam tutaj w problematykę natury moralnej, ale poważne wątpliwości czy płód będący jeszcze w łonie matki ma prawo do decydowania o jej życiu. Nie wnikam w kwestie wiary, prawne ani inne takie, ale wiem jedno. Nie my faceci mamy prawo do mówienia kobietom co mogą, a czego nie. My jesteśmy tylko dostarczycielami spermy i do tego często bardzo nierozważnymi. My sobie często bzykniemy i się zmywamy. A z problemem, bólem czy strachem zostaje kobieta. Dlatego do wszystkich protestujących pań, których zgodnie z propagandową telewizją nie ma:każda kobieta ma prawo do decydowania o swoim ciele i jego zawartości.