Wpis z mikrobloga


#przygodydantego


Hey dzieci jeśli chcecie,
Zobaczyć poków las,
Przed ekran dziś zapraszam was.
I wykop włączcie,
Dzień zakończcie i usiądźcie,
Zaczynamy dla Was nowy klechd.

Dzień 32
Wstaliśmy wszyscy wypoczęci i pełni werwy do walki. Mam nadzieję, że nie zajmie nam dużo czasu znalezienie drogi w tej ciemności. Próbowałem podpytać trochę siostrunie, ale raczej nie ma wigoru swojej siostry. Chłodna jest i niewiele powiedziała, a już na pewno nie to co chciałem usłyszeć. I o dziwo nie było to - "chodźmy się bzykać". Byłem profesjonalny i pytałem tylko o gym i lidera.
Po zjedzeniu śniadania. W sumie to po zjedzeniu śniadania przez poksy, bo ja jakoś nie mogłem jeść... takie w brzuchu czuję coś. Dziwne, bo nerwy nie powinny mnie brać. No ale, gdy już zespół się najadł poszliśmy prosto po odznakę. Wykombinowałem, że pieseł może się przydać, może na węch znajdziemy drogę.

#!$%@?. Zapomniałem, że pieseł to hiena. Niby jeden pies, ale jednak tylko prawie, a prawie robi wielką różnicę. Tak więc nic nie wskórał i kręcę się tutaj w kółko już drugą godzinę.
W Ciemność. Dante.
Ja #!$%@?ę. Muszę coś wymyślić, bo inaczej stąd nie wyjdę nie mówiąc już nawet o wygranej. Nie jestem pewien, ale chyba minąłem coś co wyglądało jak szkielet. To mi nerw skoczył! I wcale nie ze strachu. Jak sobie pomyślę, że to mógł być trener, który tutaj utknął to ja #!$%@?ę... trzeba stąd #!$%@?ć czym prędzej.

Jakimś cudem natknąłem się na jakąś laskę w tych ciemnościach. Coś mi wpadło do oka, a ta głupia myślała, że płaczę. Chłopaki nie płaczą! Zapamiętaj to sobie cipo!
Chłopaki nie płaczą.
Okazało się, że nie dadzą mi wyzwać lidera dopóki nie pokonam przydupasów, a ona jest pierwszym z nich. Chciałem powiedzieć, że rezygnuje i żeby mi wskazała drogę do wyjścia, ale nie dała mi dość do głosu i rozpoczęła walkę. Ech. Wystawiłem Szeregowego. To, aż szkoda gadać, jak prosta była to walka, ale po walce dostałem latarkę! Zrobiło się trochę jaśniej. Widziałem trochę więcej. Panna wytłumaczyła mi, że po pokonaniu każdego kolejnego przeciwnika dostanę lepsze źródło światła. Może jednak przeżyję!
Poszedłem więc dalej. Teraz to nawet szło i nagle natknąłem się na kolejną dwójkę chętną do walki.
Na dwa baty.
To była walka podwójna, więc musiałem wystawić Szeregowego i Młodego, chociaż przekonywałem, że wystarczy mi jeden pokemon. Cóż, chciałem im dać trochę szansy. Nie skorzystali i ich poksy leżały na ziemi w pół minuty. Sami się prosili. Potem napotkałem jeszcze troje chętnych na lanie. Nie powiem, dużo ich tutaj. Pewnie korzystają z ciemności, ale ja już się w niej niemal nie znajduje. Mam ze sobą takie oświetlenie, że niemal dzień tworzę. W końcu też doszedłem do wrót sali lidera, ale zdecydowałem wrócić do pokecentrum.
Jaskinia lwa
Mimo wszystko Szeregowy mocno się zmęczył. Dam mu odpocząć i wrócę jutro po drugą odznakę.

W następnym odcinku:
- Smuteczek
- Walka o odznakę.
- Pożegnanie.