Wpis z mikrobloga

@stalowy: hej panie Stylowy!
Byłem dziś na rowerze . Było zimno, było ciemno i zapomniałem załadować do plecaka termosu z gorącą herbatą. To był wielki błąd. Na szczęście o wiśniówce nie zapomniałem i jarzębiaku.

Załadowałem na siebie również rajstopy Marioli. Były stare , choć pięknie zielono-butelkowe, ale to co mnie najbardziej interesowało- były grube. Ale za małe. Ale ciepłe. Stóp jednak nie ogrzały. Byłem małym reaktorem chemicznym przetwarzającym węglowodany na ciepło- ale nie docierało ono poniżej kostek. Tam panowało zimno z ciemnej strony Księżyca. Bosz... Moje stopy... Muszę to jakoś przemyśleć i przedsięwziąć zaradcze środki.

Dwie warstwy na nogach , cztery na tułów , rękawiczki ciepłe , a pod nimi silikonowe. To był błąd, ale o tym może kiedy indziej.

Było pięknie. 65 km. , po godzinie 16:00 ukazał się Księżyc. W pełni. Było pięknie. Ale zimno. Bardzo zimno. Trochę cierpiałem, ale myślałem, że jak będę napierał, to dojadę. Dojechałem. Na mostku wypiłem alkoholu sześć łyków i było mniej więcej OK. Pochodziłem , popatrzyłem na naszego satelitę, pomyślałem o Bracie i było mi coraz bardziej OK. A później w drogę.

Piękna noc.