Wpis z mikrobloga

mój ojciec (na rowerze) został dzisiaj potrącony. Pani stwierdziła, że nie musi patrzeć w prawo, skręcając w lewo, a ojciec przezornie spoglądał na nią, dzięki czemu zamiast czołówki został uderzony bokiem (pani ruszyła z impetem, nie było szans na wyhamowanie kolarzówki) , w efekcie rower złamany na pół, pęknięta żyła na nodze i połamany kask. Pani bezproblemowa, blada i zrozpaczona (w związku z tym ,że prowadzi warsztat, zaproponowała darmowe naprawy aut wszelakich), przerażona, ojciec w szoku, obolały ale chodzić bez problemu może. Gdzie piekielność? Zaraz zjawił sie pan, który twierdził ,że ojciec wjechał na czerwonym. Na nic , tłumaczenia ,że pani widziała zielone, że ojciec widział zielone (jechali naprzeciwko siebie, tylko pani skręcała, tato nie), dopiero wytłumaczenie policjanta, że to i tak nic nie zmienia, bo nawet w wypadku gdy oboje wjechali na czerwonym, Pani musi ustąpić temu jadącemu na wprost, przekonało Pana do wejscia do swojego passeratti (przypadek? ;p) i odjechania. Piękny kraj, wszedzie janusze ;]