Wpis z mikrobloga

Radio mi przypomniało o tej świetnej piosence i postanowiłem wrzucić.

Skojarzyło mi się z Mirkami, bo trwa tu festiwal narzekania na #rozowepaski i sytuacje z erazmusami. Tymczasem zjawisko to nie jest ani nowe, ani tym bardziej unikalne dla Polski. Egzotyka smakuje, odmienność pociąga.

Ponad 30 lat temu Jacek Zwoźniak napisał tekst, który jest w większości aktualny do dziś. Pomijając PRLowskie odniesienia.

Mały opis dla #gimbynieznajo i przy okazji #ciekawostkimuzyczne:

Utwór ten jest parodią, coverem utworu Drupiego "Provincia" z dopisanym polskim tekstem i zmienionym refrenem. Słowem wyjaśnienia - Drupi to włoski piosenkarz, który w latach 70 robił w Polsce oszałamiającą karierę. Nie jest do końca prawdą, że Polska była jakimś wielkim wyjątkiem (a takie opinie się pojawiają), bo był on znany także w innych krajach, jednak u nas szał na niego był niesamowity. Z jakiegoś powodu Włochy nie były zgniłym zachodem, więc Drupi był mocno promowany, w tym wystąpił w Sopocie. Po latach ówczesne nastolatki przyznają w większości, że był brzydki jak noc listopadowa, jednak wówczas uchodził za półboga - śniada cera, długie ciemne włosy, gitara i zachrypnięty głos. Piosenki miał bardzo proste, ale niezwykle chwytliwe i melodyjne. Coś między ogniskową balladą, a typowo festiwalową, płynącą melodyką. Chwytało jak cholera. W efekcie 95% polskich kobiet miało miękkie nogi na samą myśl o tym panu.

Zwoźniak stworzył ciętą satyrę na to zjawisko. Drupi stał się tylko inspiracją, bo chodziło o obszerniejszą sprawę, czyli uwielbienie dla obcokrajowców. W biednym jak jasna cholera PRLu każdy gość z Zachodu był panem, mógł szastać pieniędzmi, miał samochód, ubierał się w niedostępne u nas wówczas ubrania i w ogóle stanowił obiekt niemego podziwu. Nic dziwnego, że wiele młodych panienek tylko czekało na pozwolenie, żeby wskoczyć mu do łóżka.

Tekst jest znakomity pod każdym względem. Zwraca uwagę już sama forma, czyli polskie frazy stylizowane na język włoski ("noSempreZentpo-czułaś"), ale ma też mnóstwo trafnych odniesień do ówczesnej rzeczywistości. Jest włoski ragazzo szpanujący Fiatem Mirafiori, jest nieletnia "dama bez matury", która chętnie dała się zaprosić do hotelu w zamian za torbę z Pewexu. Pojawia się cała lista obiektów marzeń i symboli, które rozpalały wyobraźnię młodzieży i nie tylko: Trabant, Volkswagen, Ford Capri, pizza, dolary. Wspaniała pocztówka z realiów PRL.

Słowo wspomnienia należy się też samemu autorowi. Nieco zapomniany już dziś Jacek Zwoźniak bywał porównywany do swojego imiennika, Jacka Kaczmarskiego. Tak jak on był bardem i pieśniarzem, z tym, że nieco bardziej nastawionym kabaretowo. Poza dowcipnymi tekstami, często właśnie do melodii znanych przebojów, opowiadał się też mocno po stronie Solidarności i miał też trochę bardziej zaangażowanych piosenek. Ironia losu - zginął w wypadku samochodowym 18 czerwca 1989, w dniu drugiej tury pierwszych częściowo wolnych wyborów parlamentarnych.

#muzyka #polskamuzyka #jacekzwozniak #drupi
jamtojest - Radio mi przypomniało o tej świetnej piosence i postanowiłem wrzucić.



...
  • 1
  • Odpowiedz