#anonimowemirkowyznania
Nie wiem dlaczego moje wyznanie z przed kilku dni nie przeszło, a może przeszło a ja nie zauważyłem. Tak czy siak, pisałem o tym że z powodów finansowych musiałem ostatecznie uciec się do szukania jedzenia na śmietnikach. Mirki - mówię Wam, autentycznie po kilku ostatnich dniach nie mam złudzeń że ktoś ewidentnie to zauważył że ktoś tzn. 'ja' przychodzę na tyły sklepu nocą i grzebie w kontenerze/kubłach. Co wieczór, pod osłoną nocy idąc na tyły sklepu po zamknięciu znajdowałem jakieś produkty typu: serki, jogurty - wszystko po terminie (1-3 dni) do jedzenia bezproblemowo zdatne. Ale ostatnimi czasy (tj. przez kilka ostatnich dni) są 'wyrzucane' rzeczy typu: zupa do podgotowania (z dobrą datą), jajka z wytłaczanki z datą przydatności 3 tygodni wprzód - kilka potłuczonych na sklepie tego nie da rady sprzedać, jakieś ciastka.

Jak nisko upadłem, a mimo to udało się znaleźć sposób przetrwanie tej #!$%@? sytuacji, nie mówiąc o tym że oprócz braku głodu, moja dieta jest bogatsza niż za czasów studenckich - serki/jogurty/zupa do podgotowania/siatki pomarańczy/jabłka/banany/ciastka. Czuję się podle w sytuacji w której się znalazłem (a piszę tego posta ze sklepu z komputerami z dostępem do Internetu), a jednocześnie widzę że nawet z najgorszego gówna można potencjalnie 'wyjść'.

#trashpanda #przegryw #prawiebezdomnoscstory
  • 11
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach