Dymając po browar do żabki

poezja matką debili
tylko pomyśleć zdołałem
kiedy wyszedłem ku wiośnie
na lęgi jej świtów przestrzenie

i niech nie zgubi mnie pycha
że blisko i że znam drogę
niejeden drogę pogubił
dymajać o trzeciej po piwo

bo ktoś zawsze iść musi
bo smaży i huczy w głowie
zdobyłem się i ruszyłem
po browar który brakował

niech znów nie wita mnie cieć
bo ciągle go widzę nad ranem
z
Nadrabiania zaległości filmowych ciąg dalszy. Tym razem padło na to słynne Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Wcześniej jakoś nie ciągnęło mnie do tego filmu bo miałem wrażenie, że to takie ciepłe kluchy rodem z popołudniowego pasma Polsatu w weekendy, na dodatek przepełnione mądrościami a la Paolo Coelho. I o ile poczatek faktycznie wygląda na coś takiego, po obejrzeniu całości dochodzę do wniosku że to jeden z najlepszych filmów o problemach dorastania jakie widziałem.
@pausznurek: fakt, Wilson zagrał rewelacyjnie, powiedziałbym wręcz, że skradł ten film. Choć myślałem, że jest starszy, jak ogladałem House'a dawałem conajmniej 40 lat.
  • Odpowiedz