#anonimowemirkowyznania
#anonimowemirkowyznania
Od tygodnia jestem po rozstaniu z dziewczyną (z którą byłem 7 lat) i niestety dalej ze sobą mieszkamy - taki stan rzeczy będzie trwał pewnie około 3 miesięcy z racji na to, że mamy wspólne zobowiązania finansowe a i przez kor***wirusa nasz budżet się mocno uszczpulił. Odbyliśmy już po tym "oficjalnym rozstaniu" kilka rozmów w których co rusz dowiadywałem się nowych powodów dla których chce się ze mną rozstać. Początkowo były standardowe teksty na zasadzie : "chcę być sama", "tu chodzi o mnie, ja jestem nieszczęśliwa", "po prostu to wszystko się wypaliło", "to nie jest tak, że ty dla mnie nic nie znaczysz". Trochę naciskałem próbując zrozumieć nagłą zmianę zachowania, z racji tego, że nie mogłem tego do końca ogarnąć. Dwa miesiące wstecz kupowaliśmy razem pierwszy samochód i wydawało się, że wszystko ok. Potem zacząłem się dowiadywać, że w sumie to ona widzi w nas nieudane małżeństwo swoich rodziców, tj. "upijasz się raz na jakiś czas i potem wylewsz na mnie swoje rozgoryczenie", "w sumie to już nosiłam to w sobie od dłuższego czasu ale nie miałam odwagi", "ja już chyba nic do ciebie nie czuję" etc. Dzisiaj, chcąc porozmawiać jak to będzie wyglądało dalej zostałem już zbombardowany prawdziwymi oskarżeniami na zasadzie : "mnie już szlag tu trafia, nie wyobrażam sobie dłużej w tym tkwić", "ja nie chcę tego ratować, nie mam na to ochoty", oraz, że "to nie moja wina, że ty tego nie rozumiesz". Najgorsze jest to, że ona poważnie jest w tych wszystkich słowach tak bardzo utwierdzona, jakby to było planowane co najmniej z rok wstecz. Jestem też pewny, że nikogo nie poznała bo to typ osoby : praca/dom praca/dom praca/dom i w sumie nawet koleżanek za bardzo nie ma (z jej własnego wyboru). Motyw zdrady czy poznania kogokolwiek innego na 100% wykluczam. Pogodziłem się z tym, że to już tym razem definitywny koniec i w sumie mi też dużo rzeczy w tym związku nie pasowało ( ͡° ͜ʖ ͡°) ale no jednak jest lekki szok. Mirki, jak się z tego otrząsnąć i wyjść na prostą? Ostatnio mam strasznie nasrane w bani (pewnie to też miało jakiś wpływ na to wszystko), z wyglądu jestem maksymalnie 6/10 przez co oczywiście moja psycha wmawia mi, że pewnie już nikogo nie spotkam. W dodatku w tym związku stałem się typowym beciakiem z mentalnością #przegryw (nie odczuwałem od jakiegoś czasu jakiegokolwiek zainteresowania moją osobą pod względem seksualnym itp.) i boję się, że to mnie tylko w tym umocni. Najgorsze jest to, że razem pracujemy i żadne z nas nie będzie chciało zmienić miasta ani pracy... Jakieś tipy dla #smutnymirek ?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać
@AnonimoweMirkoWyznania:
Powiedz jej tak "nie musimy się lubić, po prostu dopóki tu mieszkamy razem zachowujmy się jak poważni cywilizowani ludzie "

Nie próbuj jej zrozumieć, brać na litość, oskarżać że z góry na zimno to planowała

Nie róbcie
  • Odpowiedz