No to kolejna opowieść o Grzesiu i tym razem jego zamiłowaniu do prądu i dośc swobodnym podejściu do podstawowych zasad bezpieczeństwa. Ujmę to w swoisty trójkąt, którego wierzchołkami byli: Grześ - hardcorowy dowcipniś, nasz wodzu - człowiek o niebywałej odporności na prąd i niezwykłej tolerancji na wszystkie nasze wybryki oraz ja w większości bierny obserwator ale ze względu na przeciwstawny biegun w kwestiach totalnej nieodporności na wszystko co "kopie" czasem też i
A więc do dzieła! Zbiorczy o Sierżancie Grzesiu ale jeśli zechcecie nie ostatni o indywiduach z mojej byłej jednostki :)

W tym wpisie wspomiałem o wielkim sprzątaniu stanowiska dowodzenia. Co prawda nie trwał ono dwa tygodnie ale nie dla nas - znaczy mnie i Grzesia.

Tytułem stępu - wszystkie stanowiska są identyczne - identyczny rozkład pomieszczeń i rozmieszczenie sprzętu mające ułatwić żołnierzom sprawne wykonywanie zadań w jakimkolwiek miejscu by się nie znaleźli.
W zasadzie ostatnia z wielkich przygód Grzesia. No, może w podsumowaniu opisze jeszcze jego pomniejsze wyczyny. Stety albo niestety, z tej już nie wyszedł bez uszczerbku na honorze. Oczywiście jest kontynuacją wkrętów z imitacją ludzkich ekstrementów.

Dodam tylko, że niekoniecznie trzymam się chronologii i nie pamietam, co i w jakiej kolejności sie wydarzyło w stosunku do wcześniej opisanych. Dodatkowo nie byłem świadkiem tych wydarzeń i znam je tylko z opowieści więc mogą
@Betonowykosmonautaizboze: Znałem gościa, który na noc nawpychał sobie grochu do dupy. Ten pod wpływem wilgoci spęczniał wypychając , no kurde bez szczegółow, coś wygladało jak hemoroidy. Też dostał D. Z tych dwóch metod Twoja wydaje się jednak lepsza choć jego była bardziej ekonomiczna :D
  • Odpowiedz
@Betonowykosmonautaizboze: Wogóle komisje wojskowe to było jakies nieporozumienie. Mieli limit, których musieli wziąść i na każdego takiego jak Ty, mój kolega czy wszyscy pozostali musiał przypaść ktoś kto dostał A. Ryzykowną ale dobrą metodą było pojawienie się na komisji ze stwierdzenie, że chce się iść do wojska. To już było podstawą by uznać cię za podejrzanego o zaburzenia psychiczne :) i wtedy przechodziłeś 2 albo 3 komisje, już takie poważne, które
  • Odpowiedz
Tak jak pisałem wcześniej Grześ był wybitnym strategiem jeśli chodzi o dobór ofiar do swoich żartów. Choć czasem zastanawiałem się ten wieczny dzieciak poprostu nie zdawał sobie sprawy jak jego niewinne i głupie żarciki eskalowały i przemieniały się tragikomedie.

Tym razem wybór padł na szefa kompanii.


Tak więc Grześ przeniknął na kompanię i podrzucił sztuczne gówno na wycieraczkę pod kancelarią szefa. Po czym się dyskretnie oddalił. Niezbyt lotny dowcip.

A żołnierskim trybem
Dużo tego było ciężko to wszystko ogarnąć w jednym nawet największym wpisie. Zacznę od trzech największych imb , kóre można podsumować wspólnym mianownikiem #gowno

Pozwólcie, że będe nazywał mojego sierżanta Grzesiem*

Krótkim wstępem - śmieszek jakiego trudno spotkać w życiu, wieczny chłopiec, którego beztroskie poczucie humoru nie chciało opuścić nawet krótko przed trzydziestką.

Czasy wczesnego kapitalizmu i powstających wszędzie jak grzyby po deszczu seksshopów i sklepów z bronią. I jakaś dziwna plaga
p.s. II - przypomiało mi się coś jeszcze: po jakimś czasie zapytałem Grześka czy warto było w zwiazku utratą awansu, na co ze szczerym uśmiechem na twarzy odpowiedział mi krótko i zięźle w żołnierskich słowach:

Do #!$%@?, warto było!
  • Odpowiedz
Przeglądając wykopalisko i coś znów o stanie polskiej armii przypomiałem sobie takie #coolstory lub bardziej #wspomieniazwojska

A więc miałem sierżanta, który to zakupił sobie maluszka. Nie, że nie było go stać na coś lepszego tylko miał zwyczaj dojeżdżać (a bardziej wracać) skrótem przez las. Zwyczajną scieżka wydeptaną przez szwejków chodzących na lewizny. Maluszek doskonale sie w tej roli spełniał bo raz mieścił się na ścieżce a dwa jak się nie mieścił to
Jofiel - Przeglądając wykopalisko i coś znów o stanie polskiej armii przypomiałem sob...

źródło: comment_xHUWfo4gArAx821XvkPkiaZw6k4IdbEu.jpg

Pobierz