Wyznania pedofila

Jak miałem 6 lat, moja matka zmarła. Ojciec zaczął pić w miesiąc później. Nie miałem dobrego dzieciństwa. Do tego koledzy w szkole się odsunęli. Masakra. Po wkroczeniu w dorosłe życie niewiele się poprawiło. Ojciec pił, ja bez własnego domu i pracy musiałem mieszkać u niego, ciężko mi było. Spotkałem raz na grzybach w lesie płaczącą dziewczynkę. Czemu płaczesz? Znowu mnie tata pobił. Pogadaliśmy trochę, okazało się że patologiczna rodzina, obaj rodzice piją, do tego mieszka w lesie a jej jedyny sąsiad mieszka sam i zapija się co wieczór do nieprzytomności. Niezły cel, pomyślałem. Zdobyłem jej zaufanie, nie trwało długo, załamane dzieci łatwo ufają obcym. Uwielbiała się ze mną bawić, zwłaszcza grać w karty. Raz zadzwoniła że rodzice poszli pić i jest sama. Mówiła to z radością, bo wiedziała, że przyjdę i będzie fajnie. Zakradłem się jak zwykle, drzwi były zamknięte ale otworzyła mi okno. Zaczęliśmy grać. Przegrałem. Pomyślałem "to ten moment". Zacząłem się do niej dobierać. Wierzgała się jak opętana, darła się, jednak sąsiad nie zareagował. Pewnie znowu spał upity. Potem do mnie dotarło. Co ja zrobiłem... ale było już za późno. Musiałem udawać że nic się nie stało. Trzeba było odejść zanim jej rodzice wrócili. Poszedłem do swojego domu okrężną drogą, żeby nie wzbudzać wątpliwości.

Po nieprzespanej nocy - jako że była sobota i ojciec darował mi sprzątanie - próbowałem spać w dzień. Ojciec nie zauważył niczego podejrzanego - dla niego pół nocy byłem "na babach". Nic nowego. Po śmierci matki nigdy się mną nie interesował. Sen nie przyszedł - zwlekłem się więc, a że wierzący jestem, a było ważne święto, do kościoła trzeba było pójść. Poszedłem wcześniej żeby wyspowiadać się przed popołudniową mszą. Jednak ze wstydu nie dałem rady. Poza tym zobaczyłem ją. Tą samą. Płakała. Bałem się strasznie, byłem cały roztrzęsiony, nie mogłem skupić się na modlitwie, o śpiewaniu już w ogóle nie było mowy. Zwłaszcza jak ksiądz poprosił nas do ołtarza. Ledwo szedłem, nogi mi się kurczyły... zaraz, co się tak gapicie? (chwila ciszy) Tak, to był nasz ślub i jej osiemnastka zarazem. Mój i mojej Majki, którą udało mi się wyrwać patologicznym rodzicom. Byłem od niej 2 miesiące starszy. Byliśmy tacy szczęśliwi, że zamieszkaliśmy razem, u mnie. Wprawdzie ojciec pił, ale nic złego się nie działo. Rodzice Majki spostrzegli się, że mieli dziecko. Wezwali policję, że niby ktoś ją porwał. Policja zauważyła ślady stosunku, jednak po odnalezieniu nas, okazało się, że Majka odeszła od rodziców z własnej woli, była pełnoletnia, miała prawo, a my byliśmy tacy szczęśliwi... niestety rodzice Majki nie odpuścili. Oskarżyli mnie o stosunek z nieletnią. I o ile wyrok był nieznaczny, podczas posiedzenia sądowego padło słowo "p-----l" i to ono najbardziej bolało. W życiu nikogo nie zgwałciłem a już tym bardziej dziecka. Że też prawo nazywa naturalny stosunek tak samo jak g---t na dziecku.

Minęło
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach