Ocalić od zapomnienia:
autentyczny wpis z forum gazetapl. gdzieś około 45ego w jakimś okopie ( wykop nie istniał jeszcze...):

Kto nie wierzy, pal go szesc!
Zyl, jak niesie gminna wiesc
- I jak niania powiadala
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

### Przywódca nie z tej ziemi ### Rafał Kostrzyński # Przekrój 4 grudnia 2008 ###

Jego infantylizm nazywa się naturalnością. Jego braki w elementarnej wiedzy ciekawością świata. Wiara w zabobony mądrością dostępną tylko wtajemniczonym. A brak skuteczności w polityce cierpliwym dążeniem do celu. Oto, co z Dalajlamy zrobiła newage’owa propaganda

Przywódców Tybetu nikt nie wybiera. Oni się odradzają. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie ich szukać. Gdy w 1933 roku umarł XIII dalajlama Thubten Gjaco, buddyjskim mnichom nie pozostało nic innego, jak tylko czekać na znaki. Nie było niepokoju w tym czekaniu. Reinkarnacja rządzi się nieubłaganymi regułami, wiadomo więc było, że pierwsze wskazówki pojawią się najdalej za pięć lat. I tak też się stało. Pewnego dnia roku 1937 głowa zabalsamowanego Thubtena Gjaco z niewyjaśnionych przyczyn zmieniła położenie. XIII dalajlama już nie patrzył na południowy wschód, lecz na północ. „Tam będziemy szukać” - postanowili mnisi. Wyprawą znawców pokierował mnich Kewcang Rinpocze. Nad świętym jeziorem Lhamo Laco doznał wizji, która wszystko mu wyjaśniła. Ujrzał dom kryty gontem, a wewnętrzny głos powiedział mu, że ma się udać do wioski Takcer. Na północ, czyli tam gdzie patrzył z XIII dalajlama. Gdy dotarli na miejsce i gdy mnisi potwierdzili Kewcangowi Rinpocze, że to właśnie ten dom ukazał mu się podczas medytacji nad jeziorem, stało się jasne, że znaleźli Dalajlamę. Okazał się nim dwuletni rezolutny chłopczyk. Nie mogło być mowy o pomyłce. Dziecko wdrapało się Kewcangowi Rinpocze na kolana i zażądało zwrotu różańca, który wisiał na szyi mnicha, a wcześniej należał do Thubtena Gjaco. Nie dość, że rozpoznało duchownego, to jeszcze rozmawiało z nim pięknym akcentem z Lhasy, zupełnie nieznanym w Takcer. I miało na ciele wszystkie znamiona, które według przepowiedni powinno było mieć.
To było w 1937 roku. W całym Tybecie jeździły wówczas trzy automobile i mieszkało pięciu, może sześciu cudzoziemców. W kraju panowała prymitywna teokracja połączona z feudalizmem i niewolnictwem. Cała edukacja skupiała się w klasztorach czterech rywalizujących ze sobą szkół buddyjskich i ograniczała się tylko do religii i sztuki medytacji. W klasztorze Drepung karę za grzechy z poprzednich wcieleń odpracowywało 25 tysięcy niewolników. Państwo na dachu świata, najwyżej położony obszar zamieszkany na stałe przez człowieka, nie miało nic wspólnego z Szangri-La - mityczną krainą szczęśliwości z powieści Jamesa Hiltona.
kontrowersje - ### Przywódca nie z tej ziemi ### Rafał Kostrzyński # Przekrój 4 grudn...

źródło: comment_ODHbPGC0YEQjtoauce3egpMWDXCT8hcD.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach