@stasiusoyka: Wiesz o co mi chodzi. O to, że ludzie go wychwalali, jaki on nie jest boski, jaki utalentowany, jaki wytrzymały, a on z uśmiechem to przyjmował. Nagrody, uznania, dyplomy... I jak ktoś mu doping zarzucał, to wypierał się jak nie wiem co. A jak już nie było jak się obronić, to wtedy się dopiero przyznał. Ja bym po prostu tak nie mogła. Żyć w kłamstwie i zbierać laury za
  • Odpowiedz
Racja, ale on tak na to nie patrzył. On myślał, "hehe, jeżdżę z nimi już z 15lat, każdy bierze doping, a ja ciągle z nimi wygrywam, jestem niesamowity". W tym sporcie nie było sentymentów, przestawałeś brać i cie nie było, zajmowałeś miejsca poza "pięćdziesiątką". Teraz, kiedy Armstrong wycofywał się z kolarstwa, doszedł do wniosku, że jest zwykłym kłamcą i dobrze, że postanowił się przyznać, niech próbuje zmieniać świat na lepsze, a to
  • Odpowiedz