Mirki, mam takiego #feelsa...

od kilku lat (ok. 8) nie rozmawiam z moim ojcem. Poszło o "rację" a skończyło się na rozwodzie moich rodziców. No i tak żyliśmy na wojennej ścieżce przez ten czas. Od ojca odizolowałam się ja, część mojego rodzeństwa i rodzicielka. Dzisiaj nastąpił przełom. Moja siostra pogodziła się z ojcem. Były łzy, przeprosiny, żal za stracone lata. We święta idę do niego z siostrą złożyć życzenia i... nie wiem co jeszcze, bo co nam pozostało?

strasznie chce mi się płakać z tego wszystkiego, nagle taki obrót spraw o 180 stopni, natłok myśli, nie wiem jak to będzie jak nagle po kilku latach stanę z nim twarzą w twarz i co powiem.. "cześć tato" ?? Boję się tego spotkania, ale z drugiej strony niczego w tym momencie nie pragnę tak bardzo jak już go przytulić i się przeprosić.