Poszedłem do parku, czekam na koleżankę i nagle taki trzask słyszę, jakby krzak się łamał. Idę sprawdzić co sie stało ale nic nie widzę. Wtem słyszę głos "pan pomoże?". Odwracam się a tam w samym krzaku leży gościu, mocno podchmielony ale niezbyt agresywny. Więc jasne że pomogę. Podniosłem go to upadł. Mówię "Pan usiądzie". "Siedziałem już, do kolegi idę"."Nigdzie pan nie idzie bo pan nie dojdzie". "Dojdę, pan pomoże". Nie przegadam gościa