Ciepły, bezwietrzny cykl. Jeden z ostatnich w tym roku. Adrian chętnie przeznaczyłby go na pracę w ogródku, podziwianie upowietrzania Posłańca czy zakupy. Problem w tym, że miał nóż na gardle. Dosłownie. Ostrze opierało się o jego krtań, przy każdej próbie przełknięcia śliny, delikatnie nacinając skórę.

Nóż kontrolowała prawa dłoń rozsierdzonego bruneta. Tego samego, który lewą ręką mierzwił Adrianowi koszulkę pod szyją, samego Adriana dociskając do ściany. Cegły łysawej kamienicy boleśnie wbijały się
  • Odpowiedz
– Przed nami. – Jaskółka siedząca na prawym ramieniu Jaremy wyciągnęła szyję i przekrzywiła granatową główkę.

– Gdzie? – Chłopak omiótł wzrokiem ludzi spacerujących po parku.

Bijące od nich aury nie wyróżniały się niczym szczególnym. Żwawe płomienie otaczały przechodniów, zdradzając ich nastrój, tryb życia i osobowość. Szeroka podstawa wskazywała zwykle na skupienie, silny, złożony z ognistych słupów wierzchołek na korowód nieistotnych myśli, natomiast powiększony obrys pasa miednicznego i kręgosłupa na wspomnienie upojnej
  • Odpowiedz