Tak sobie myślę i sądzę, że część z was może mieć tak samo - najgorsze i najbardziej wprowadzające w #depresja są oczekiwania innych wobec ciebie. I nie chodzi tu zwykle o znajomych, bo ci w większości mają #!$%@? lub nie mają podstaw oczekiwać od nas niczego. Chodzi o rodzinę, której niby zależy na twoim życiu, ale raczej chciałaby je kształtować według własnego poglądu.

I tak podaję przykład z własnego życia: pracowałem sobie w firmie zajmującej się doradztwem finansowym (wcześniej studia ekonomiczne). Przez pierwsze miesiące była posucha i zarabiałem tak, że starczało na minimum potrzeb. Potem jednak wpadły lepsze zarobki, które pozwoliły utrzymać się z jednej pensji przez kilka miesięcy. Niestety rodzinie to nie odpowiadało, bo przecież pracowałem tak krótko, a potrafiłem wyciągnąć o wiele więcej, niż oni. Ciągle truli mi dupę, żebym zmienił pracę, co wprawiało mnie w nieciekawy nastrój. Pragnęli, abym zdobył ciepłą posadkę chociażby w banku przy okienku i tak przeżył resztę życia. Na spotkaniach rodzinnych wychwalali mojego brata, który w międzyczasie robił na budowie, a w wolnym czasie pracował jako dostawca.

W końcu, za ich namową, zrezygnowałem z pracy i postanowiłem otworzyć firmę, która pozwoliłaby mi spełniać się życiowo robiąc coś, co kocham. Chwilę zajęło, nim zdążyłem zorientować się w sytuacji rynkowej, znaleźć odpowiednią lokalizację i przygotować dokumenty pod dofinansowanie. W międzyczasie musiałem zmienić wspólnika, jeździć po całej Polsce w celu zgromadzenia podpisów na dokumentach i zdobycia poręczycieli. Niestety znowu w jakiś sposób nie trafiłem w gusta rodziny, bo o ile matka bez pytania podpisała papiery (chociaż za moimi plecami nie wyraża się optymistycznie o całym pomyśle), to ojciec najpierw narzekał na to, jak długo wszystko trwa, a potem sam mnie zwodził mówiąc, że mi poręczy. #!$%@?, mireczki, straciłem prawie 3 tygodnie, żeby przekonać ojca do podpisania dokumentów (zgodził się dopiero wtedy, gdy dowiedział się, że zaoferowałem obcej osobie udział w obrocie w zamian za poręczenie).

Teraz
@wpoz: Miałem to samo podejście. W momencie, gdy ojciec, mimo wcześniejszych zapewnień o podpisaniu mi dokumentów stwierdził, że go "nie przekonalem", po prostu spakowałem torbę i pojechałem do mojej byłej klientki, która mogłaby być skłonna do zainwestowania swoich środków w potencjalnie dochodowy biznes.

Z drugiej strony to zawsze rodzina...innej mieć nie będę. Cieszy mnie natomiast wsparcie brata z którym zawsze się kłóciłem, a który teraz sam chciałby się do mojego
  • Odpowiedz
Wniosek o dotacje na rozpoczęcie działalności rozpatrzony pozytywnie, ale to dopiero początek drogi. Dziś bylem w UP złożyć dane dotyczące konta na które mają zostać przelane środki.
Wyznaczono mi termin założenia działalności na 03.04, do tego czasu w UP przygotują umowę, a także mam stawić się z poręczycielami w celu jej podpisania. Później przelew środków, a dopiero potem założenie działalności.

Przy okazji dowiedziałem się, ze środki z funduszu pracy są już w zasadzie wyczerpane. Będą jeszcze z unii, ale to dopiero temat przyszłościowy bo jeszcze nie zaczęli tego procesować.

Kolejna ciekawa informacja to fakt, że z niecałych 80 wniosków rozpatrywanych przez Panią urzędniczkę z którą załatwiam sprawy tylko 20 dostało zgodę - czyli 75% wniosków jest odrzucanych z rożnych powodów. Wydawało mi się, że szansa na dotacje jest większa. Tak czy inaczej informacja, ze tak niewiele wniosków przeszło dodatkowo podbudowała wiarę w to do czego zmierzam :)
W końcu po miesiącu i 11 dniach przyszła odpowiedz z Urzędu Pracy o pozytywnym rozpatrzeniu wysłanego przeze mnie wniosku o dotacje na rozpoczęcie działalności! :D

Tym samym drzwi do własnego biznesu stoją otworem z czego się niezmiernie ciesze :) Cieszcie się ze mną i wypijcie za mnie szklankę kompotu, ja dziś pije dwie!

Jak na razie do końca to chyba do mnie nie dociera, trochę mnie to przeraza, ale tylko odrobinę. Co do opłacalności przedsięwzięcia to jestem w 90% pewny sukcesu. Jedyne czego się boje w prowadzeniu firmy to to, ze kiedyś jak już uda mi się coś stworzyć to przyjdzie urząd skarbowy i po kontroli zamkną mnie i moja firmę na 20 lat w Sztumie... oby nie :D

Postaram
Jedyne czego się boje w prowadzeniu firmy to to, ze kiedyś jak już uda mi się coś stworzyć to przyjdzie urząd skarbowy i po kontroli zamkną mnie i moja firmę na 20 lat w Sztumie... oby nie :D

Prędzej wykończy cię konkurencja lub klienci albo niewłaściwe zarządzanie.
@Slim_Charles:
  • Odpowiedz