Przewspaniały album. To był mój pierwszy kontakt z Altar, wtedy ich poznałem i kompletnie nie trafił do mnie ten krążek. Zgłębiłem ich dyskografię i "Teethed..." okazała się być w zasadzie naturalnym krokiem i końcem tej kapeli. Coś wspaniałego, płyta na lata.
@AshesOfTheSun: przyznaję, że długo się przekonywałem, tak jak pisałem - ten krążek to był mój pierwszy kontakt z Altar, potem poszedłem w "Mammal" (też genialna płyta) i bardziej surowe i bliższe tradycyjnemu blackowe poprzednie krążki. Ale jak już zatoczyłem kółko, to nagle okazało się, że "Teethed" to jest ich opus magnum