Witajcie. Potrzebuję męskiego spojrzenia na sprawę i szczerej opinii. Spotykam się z facetem od ponad roku, on ma 32, ja 25. Od początku to głównie ja się starałam, zabierałam nas na randki, woziłam wszędzie, (mimo że on też ma samochód) proponowałam spotkania- na palcach jednej ręki mogę wymienić randki, które on zaproponował i tylko na tych za nas płacił, tak to za wszystko płaciłam ja. I wiecie, dopóki ja proponowałam spotkania, to
No właśnie gdybym była zabawką do ruchania, FWB, to robiliśmy to częściej, prawda? Bardziej myślałam nad tym czy nie jestem po prostu jakąś "zapchajdziurą"- bo nie ma nikogo innego na horyzoncie...
Spotykam się z facetem od ponad roku, on ma 32, ja 25. Od początku to głównie ja się starałam, zabierałam nas na randki, woziłam wszędzie, (mimo że on też ma samochód) proponowałam spotkania- na palcach jednej ręki mogę wymienić randki, które on zaproponował i tylko na tych za nas płacił, tak to za wszystko płaciłam ja.
I wiecie, dopóki ja proponowałam spotkania, to
Bardziej myślałam nad tym czy nie jestem po prostu jakąś "zapchajdziurą"- bo nie ma nikogo innego na horyzoncie...