Treść nieodpowiednia do przeglądania w pracy lub miejscu publicznym...
@qamiqadze20: huh..
- 43
Treść przeznaczona dla osób powyżej 18 roku życia...
#anonimowemirkowyznania
Hej, Mirki i Mirabelki!
Przychodzę do Was z prośbą o szczerą radę, szczególnie od osób z podobnymi doświadczeniami. Mianowicie – jak się poracie z życiem? W znaczeniu: jak dajecie radę przetrwać każdy następny dzień? Co Wam pozwala wierzyć, że "życie jest warte życia"?
Jestem 20-letnią ciężko chorą psychicznie dziewczyną i ledwo sobie radzę z rzeczywistością. Od ok. pięciu lat choruję na depresję i jakieś zaburzenia na tle lękowym, "oficjalną" diagnozę mam dopiero od ok. dwóch lat (wcześniej nikt mnie nie chciał zabrać do lekarza mimo próśb), a przez ostatni rok wręcz byłam w ciężkim epizodzie depresji i miałam problemy z podstawowym funkcjonowaniem; również od dziecka choruję na zaburzenia odżywiania. Niestety pochodzę z dysfunkcyjnej rozbitej rodziny, która ma historię chorób psychicznych, dodatkowo zmagam się z chorobą somatyczną, która redukuje moją sprawność. Głównym powodem depresji jest u mnie trauma związana z tym, jak traktowali mnie rodzice i rówieśnicy, kiedy byłam młodsza. Obecnie moje relacje z rodziną są trochę lepsze w porównaniu z tym, co było kiedyś, jednak nadal nie potrafię poradzić sobie z faktem, że przez większość życia moi "bliscy" raczej byli dla mnie źródłem lęku niż komfortu. Mam obecnie 99% pewności, że mam autyzm. Nienawidzę mojego życia i żałuję, że nie mam odwagi się zabić. Nie pomaga fakt, że studiuję dosyć wymagający kierunek studiów, który uważam za ciekawy, ale który jest ponad moją wydajność. Z góry uprzedzam, że w mojej rodzinie neetowanie niestety nie jest opcją i gdybym rzuciła studia bądź zdecydowała się zrobić sobie od nich przerwę, to moi rodzice przestaliby mnie wspierać finansowo, co już i tak robią po linii najmniejszego oporu. Nie mam większych powodów do narzekania na moje życie towarzyskie, jedynie jestem trochę samotna, ale zdaję sobie sprawę, że szukanie miłości w moim stanie byłoby skrajnie nieodpowiedzialne.
Hej, Mirki i Mirabelki!
Przychodzę do Was z prośbą o szczerą radę, szczególnie od osób z podobnymi doświadczeniami. Mianowicie – jak się poracie z życiem? W znaczeniu: jak dajecie radę przetrwać każdy następny dzień? Co Wam pozwala wierzyć, że "życie jest warte życia"?
Jestem 20-letnią ciężko chorą psychicznie dziewczyną i ledwo sobie radzę z rzeczywistością. Od ok. pięciu lat choruję na depresję i jakieś zaburzenia na tle lękowym, "oficjalną" diagnozę mam dopiero od ok. dwóch lat (wcześniej nikt mnie nie chciał zabrać do lekarza mimo próśb), a przez ostatni rok wręcz byłam w ciężkim epizodzie depresji i miałam problemy z podstawowym funkcjonowaniem; również od dziecka choruję na zaburzenia odżywiania. Niestety pochodzę z dysfunkcyjnej rozbitej rodziny, która ma historię chorób psychicznych, dodatkowo zmagam się z chorobą somatyczną, która redukuje moją sprawność. Głównym powodem depresji jest u mnie trauma związana z tym, jak traktowali mnie rodzice i rówieśnicy, kiedy byłam młodsza. Obecnie moje relacje z rodziną są trochę lepsze w porównaniu z tym, co było kiedyś, jednak nadal nie potrafię poradzić sobie z faktem, że przez większość życia moi "bliscy" raczej byli dla mnie źródłem lęku niż komfortu. Mam obecnie 99% pewności, że mam autyzm. Nienawidzę mojego życia i żałuję, że nie mam odwagi się zabić. Nie pomaga fakt, że studiuję dosyć wymagający kierunek studiów, który uważam za ciekawy, ale który jest ponad moją wydajność. Z góry uprzedzam, że w mojej rodzinie neetowanie niestety nie jest opcją i gdybym rzuciła studia bądź zdecydowała się zrobić sobie od nich przerwę, to moi rodzice przestaliby mnie wspierać finansowo, co już i tak robią po linii najmniejszego oporu. Nie mam większych powodów do narzekania na moje życie towarzyskie, jedynie jestem trochę samotna, ale zdaję sobie sprawę, że szukanie miłości w moim stanie byłoby skrajnie nieodpowiedzialne.
@AnonimoweMirkoWyznania:
Poświęciłabym więcej czasu na poznanie samej siebie.
Stań z boku, zauważ w sobie to "ja" które jest negatywne i widzi wszystko w szarych kolorach.
Ono prawdopodobnie Cię blokuje, nie pozwala się rozwijać, rodzi lęki i wątpliwości.
Zmierz się z "nim" i pokonaj lub chociaż zacznij go dostrzegać na co dzień i kontroluj.
Życzę
Poświęciłabym więcej czasu na poznanie samej siebie.
Stań z boku, zauważ w sobie to "ja" które jest negatywne i widzi wszystko w szarych kolorach.
Ono prawdopodobnie Cię blokuje, nie pozwala się rozwijać, rodzi lęki i wątpliwości.
Zmierz się z "nim" i pokonaj lub chociaż zacznij go dostrzegać na co dzień i kontroluj.
Życzę
- 35
Opis przypadku, nie moje:
Pracowałam przez miesiąc na jarmarku bożonarodzeniowym,ogrzewałam się nagrzewnica ciepła, najwidoczniej trzymałam nogę za blisko niej i cos takiego powstało mi na nodze. Z każdym dniem robi się coraz bardziej wyraźniejsze..
Co byście zastosowali tu?
Pracowałam przez miesiąc na jarmarku bożonarodzeniowym,ogrzewałam się nagrzewnica ciepła, najwidoczniej trzymałam nogę za blisko niej i cos takiego powstało mi na nodze. Z każdym dniem robi się coraz bardziej wyraźniejsze..
Co byście zastosowali tu?
Nareszcie mam prawidlowe miski do japonskich zupek (ʘ‿ʘ)
Moj tag #nietylkomielonka o tym co je polska #emigracja w #uk
#gotujzwykopem #jedzzwykopem #jedzenie
Moj tag #nietylkomielonka o tym co je polska #emigracja w #uk
#gotujzwykopem #jedzzwykopem #jedzenie
@mielonkazdzika: chyba wiem co będzie jedzone, dziękuję!
Panuje opinia, że złapiesz vibe dopiero koło ósmego odwiedzonego terapeuty.
Terapeuta da ci jednie narzędzia, których możesz nie znać.
Przede wszystkim od ciebie zależy czy jesteś w to zaangażowany.
Żyć w zgodzie ze sobą i nie zwariować - cholernie fascynujący i ambitny cel