dla mnie sytuacja jest abstrakcyjna bo nie korzystam z komunikacji miejskiej ani nawet nie chodzę po mieście na piechotę, ale jednej rzeczy nie rozumiem.
dlaczego mam ryzykować własnym zdrowiem żeby "ratować" z opresji obcą mi osobę? osobiście jest mi szkoda tego dziadka, ale sam bym nie zareagował. zaraz przyjdzie ktoś i powie "morda nie szklanka" - fakt, ale dlaczego mam chodzić z obitym ryjem za obcego mi człowieka? lub
jakby "zabawiał się" z moją córką lub kobietą to musiałby mnie doprowadzić do utraty przytomności. dalej mi się nie chce dyskutować, bo to nie ma sensu. jeśli to co mówisz jest prawdą, to chwała dla Ciebie. jeden wspiera fundacje, drugi opowiada się za słabszymi a trzeci pomaga bezdomnym - wszystkim pomóc się nie da, a każdy wybiera sobie to, co uważa za odpowiednie.
@Masters:
dla mnie sytuacja jest abstrakcyjna bo nie korzystam z komunikacji miejskiej ani nawet nie chodzę po mieście na piechotę, ale jednej rzeczy nie rozumiem.
dlaczego mam ryzykować własnym zdrowiem żeby "ratować" z opresji obcą mi osobę? osobiście jest mi szkoda tego dziadka, ale sam bym nie zareagował. zaraz przyjdzie ktoś i powie "morda nie szklanka" - fakt, ale dlaczego mam chodzić z obitym ryjem za obcego mi człowieka? lub
jakby "zabawiał się" z moją córką lub kobietą to musiałby mnie doprowadzić do utraty przytomności. dalej mi się nie chce dyskutować, bo to nie ma sensu. jeśli to co mówisz jest prawdą, to chwała dla Ciebie. jeden wspiera fundacje, drugi opowiada się za słabszymi a trzeci pomaga bezdomnym - wszystkim pomóc się nie da, a każdy wybiera sobie to, co uważa za odpowiednie.
pozdr.