Przypomniało mi się jedno z moich największych życiowych "osiągnięć". Otóż egzamin na prawo jazdy zdałem za 13 razem. Tak, dobrze czytacie, za trzynastym razem.
Nie, nie jestem, jakby się mogło wydawać, motoryzacyjną kaleką - po prostu miałem pecha na 12 jazdach. Egzaminy teoretyczne przechodziłem jak burza, ale praktyczne niestety mi nie szły. Pamiętam, że raz wjechałem za skrzyżowanie z sygnalizacją i potem je opuściłem gdy miałem czerwone (nie zwróciłem uwagi, że za mną stoją, myślałem, że muszę szybko opuścić skrzyzowanie xD) a innym razem przy wyjeżdżaniu z podjazdu (tyłem) instruktor mnie uwalił bo niby spowodowałem zagrożenie nie prosząc go o pomoc (miał mi pomóc w wyjechaniu). W pozostałych przypadkach wracałem normalnie na ośrodek i tam dowiadywałem się, że np. jeżdżę za mało dynamicznie.
W końcu jednak nadszedł ten dzień i zdałem. Pamiętam jak mój tata się cieszył, że ja, tłumok, wreszcie zdałem. Wstyd jednak pozostał bo moja siostra zdała za drugim razem xD
Nie, nie jestem, jakby się mogło wydawać, motoryzacyjną kaleką - po prostu miałem pecha na 12 jazdach. Egzaminy teoretyczne przechodziłem jak burza, ale praktyczne niestety mi nie szły. Pamiętam, że raz wjechałem za skrzyżowanie z sygnalizacją i potem je opuściłem gdy miałem czerwone (nie zwróciłem uwagi, że za mną stoją, myślałem, że muszę szybko opuścić skrzyzowanie xD) a innym razem przy wyjeżdżaniu z podjazdu (tyłem) instruktor mnie uwalił bo niby spowodowałem zagrożenie nie prosząc go o pomoc (miał mi pomóc w wyjechaniu). W pozostałych przypadkach wracałem normalnie na ośrodek i tam dowiadywałem się, że np. jeżdżę za mało dynamicznie.
W końcu jednak nadszedł ten dzień i zdałem. Pamiętam jak mój tata się cieszył, że ja, tłumok, wreszcie zdałem. Wstyd jednak pozostał bo moja siostra zdała za drugim razem xD
To